To spotkanie bogate było w różnych przewodników. Moi planetarni rodacy również dali mi swoje prowadzenie. Miałam wiele obrazów, widzeń oraz pojawiających się symboli i geometrycznych znaków… Wcześniej nie zaznałam, aż takiej obfitości i zmian.
Najpierw pokazano mi Oko Boga owinięte energetyczną spiralą oraz drogę do niego prowadzącą, którą nazwali: Trakt Wiecznego Dokonania. Widziałam wiele wijących się spiralnie energii, które różniły się gęstością, szerokością, wysokością oraz prędkością ruchu cząstek. Nieustannie powtarzano mi: Powiąż kody. Usłyszałam:
„Jesteś istotą prawieczną stojącą u Progu Przejścia Wiecznego
Jesteś niosącą posłanie
Jesteś otwierającą wrota
Ty Jesteś Kluczem
Kluczem zawierającym kody synchronizacji mechanizmu poruszającego trybami utrzymującymi elipsy w ruchu
To jest ruch, którego nie ma, mimo, że jest
To niewidzialna, subtelna funkcja ruchu, która została ukryta przed niepowołanymi”



Tu ujrzałam bloki skalne, sześcienne, z wykutymi symbolami. Dopiero później zrozumiałam, że tego jest mnogość. Z bloków owych stworzone zostały kamienne obeliski. Kosmiczna istota powiedziała mi, że obeliski zawierają historie koligacji kosmicznych. Ciekawostką było to, że w każdej chwili mogły się cząsteczkowo rozczłonkować i przenieść w inne miejsce. To było jak wietrzne, ruchome piaski, które tworzą skałę kodową.
Kosmiczny przewodnik powiedział:
„Obelisk jest darem Stwórcy dla wszystkich cywilizacji Jego Universum. To jest mapa kodowa mówiąca o przynależności pochodzeniu. Otwieramy i zamykamy tunel od tysiącleci, od niepamiętnych czasów. Jesteś kluczem łączącym kilka linii trybów wzajemnie się przecinających. W tobie wszystko się zawiera.”
Tu ujrzałam siebie z trzema różnymi promieniami energii wydobywających się z mojego serca. Naprzeciw mnie stanęła istota, piękna, dostojna… trudno powiedzieć czy to był mężczyzna czy kobieta. Usłyszałam:
„Trzy promienie.
Trzy linie poprzez pasma powielone.
Spleć ze sobą strumienie światła, aby mogły zaistnieć w jednym rytmie.
Niech stanie się warkocz życiodajnych wód światła, które łączą się we wspólnym dziele tworzenia.
Emanacja zejścia.”
Pamiętacie taki obraz Jezusa „Ufam Tobie”? Na nim z serca Jezusa wychodzą trzy promienie: biały, niebieski o różowy. To wyglądało podobnie. Te pasma światła zaczęły się splatać ze sobą, ale w sposób namnażający. Czyli zawsze część wiązek światła zostawała, aby spleść się z inną pozostającą wiązką. Zaczęło to przypominać gęsto utkany płaszcz energetyczny, który sięgając ziemi zaczął w nią wnikać i rozprzestrzeniać się. Przewodnik mówił dalej:
„Wiesz dlaczego ujrzałaś Złotego Maga bez twarzy? Jego lico to zbiór nieskończonej ilości kombinacji stwórczych i twórczych. Ty również jesteś kombinacją wielu połączeń i możliwości. Niesiesz w sobie zapis tajemnic, które czas odkryć. Płaszcz twój to splecione promienie złotych wód. Jesteś policzalna i niepoliczalna, odgadniona i skryta, ujawniona i utajniona, otwarta i zamknięta. Dzięki sprzecznościom Bóg wykorzystał motyw różnorodności do stworzenia nieskończonego. Korona twoja z magicznych kamieni zlepiona. To dla ciebie, świetliste, zgrabne i niepojęcie święte dłonie ją zrobiły, aby twoją głowę zdobiły. Jesteś latarnią co w ciemności świeci, drogowskazem i kierunkiem dla poszukujących i chcących się odnaleźć. Stoisz na rozdrożu dróg kosmicznych, mosty otwierasz i strzeżesz przed niepowołanymi. Matką jesteś i Ojcem, bo wszystkie drogi prowadzą do ciebie. Skrywasz pradawne moce, które bramy otwierają. I zeszły dziewiąte wrota i na progu ich stoisz, a inni za tobą pobieżą. Przejdź! Przekrocz Bramy Wiecznego Istnienia. Czy poznajesz? On ciebie wyczekiwał, a wraz z Nim inni wypatrywali cię w ciemności. Jesteś! Już Jesteś! Przekroczyłaś świetliste wrota. Wody cię obmyją, a światło Ojca utuli. Córo zbłąkana, od dawna wyczekiwana, ucałuj lico Pierwszego. On ci najwierniejszy ze wszystkich był. Prowadził. Upominał. Walczył w ciemną noc, gdy zasypiałaś. Dziś jednością się stajecie natchnieni światłem wieczności. Ono przeniknie wszystko czym i kim jesteś. Promień zwycięstwa rozświetli mroki przeszłości. Wejdź do wód, już wszystko gotowe. Zanurz się w wieczności.



Tyś do Matki powróciła
Tej, która pierwsza cię powiła
Ona miłością twoje łzy osuszy
Lekko ramionami tylko wzruszy
„Nic to córko ukochana
Boś ty w świetle mym skąpana
Żadna rana cię nie sięgnie
Ni mroczna przeszłość nie dosięgnie
Każdy sztylet miłość skruszy
Armia aniołów do pomocy ruszy
Dziś cię trzymam na kolanach
Całuje blizny po kajdanach
Kołysankę do snu nucić będę
Świetlanej przyszłości nici przędę
Wiekuisty promień cię oświeci
Kocham was wszystkie moje dzieci”
Podeszła do mnie istota o siwych, lekko falowanych włosach i podała mi księgę w skórzanej okładce. Powiedziano, że to Księga Powrotów. Poproszono, abym się w nią wpisała. Chciałam napisać: Ilona, ale istota powiedziała: „Nie. Słońce, nasze słońce”. Ujrzałam na karcie księgi kulę żółtego światła, z którego powstał złoty napis imienia:
„XXX Doskonały, Pierwszy Syn z Ojca Pierwotnego, dziś namaszczonego, z Woli oddanego. Pieczęć zapadła i się rozpadła pod naporem dokonań. Dziś uwolniony, ze służby zwolniony, do grona Złotych Barci dołączony. Od teraz urząd sprawować będzie, ze źródła wiedzy zaczerpnie i zmieniać będzie jako Istota Wolna , niegrzeczna, lecz w świetle przejawiona i udoskonalona. Złote źródło nań już czeka, XXX nie zwleka, bo czas ucieka.”



Złote kody są gotowe
Aktywne światło progowe
Ostatnie pożegnalne spojrzenia
Kochany XXX: do zobaczenia!
Anielskie trąby hymny zagrały
Nutki za XXX wnet pognały
Zapiszą w sercu tęsknoty dźwięki
By uchroniły go od ziemskiej męki
Jemu wracać trzeba na niebiańskie niwy
Rozkoszować się i sycić różnemi dziwy
Nie bój się XXX, ocalimy cię od zapomnienia
Przed tobą bardzo ciekawe zdarzenia
Masz moc, masz prawo, masz wiedzę
Każdą twą myśl światłem uprzedzę
Wraz z tobą schodzą asekuranci
Specjalnie szkoleni, niebiańscy dywersanci
Litości dla zła nie mają żadnej
I nie ma w tym historii przesadnej
Ochraniać cię będą przy twoim zadaniu
Zła i ciemności z ludzkości wygnaniu
Tyś się powołanym złotym żniwiarzem
Ludzkich serc dobra rzeźbiarzem
Pokażesz światu, ze warto się budzić
Dla Boga i szczęścia się potrudzić
Że Ojciec każdego sowicie wyposażył
Cudownymi narzędziami dzieci obdarzył
Że mają oczy, usta i dłonie
A w ich sercach święty ogień płonie
Są stworzeni do kochania, do miłości
Do życia wolnego od zazdrości
Bo w Dobru winni mieć upodobanie
Nie w głowie Ojcu dzieci karanie
On wyciąga ku dziatkom swe dłonie
Każdego chce ujrzeć w złotej koronie
Od tysięcy lat ich zwycięstwa wygląda
Z góry cierpliwie zmaganiom się przygląda
Na ratunek wybranych posłał
Aby każdy od Niego pomoc dostał
Po toś tu jest XXX kochany
Zapis przez Ojca został podany
Wskazywać będziesz drogę do Niego
Trud się opłaci, drogi kolego
Ścieżkę cudów tobie zgotował
W tę podróż wiele niespodzianek spakował
Będziesz się bawić co niemiara
A On będzie patrzeć na to z dala
Już się raduje Jego szczerozłote serce
Zaciera Ojciec z radości swe ręce
Matka rozsypuje swym dzieciom ziarna obfitości
Dając dowód bezkresnej miłości
Jej serce tęsknotą udręczone
Od dawien dawna w rozpaczy pogrążone
Ona ciemności swych dzieci nie odda
W dążeniach tych nigdy się nie podda
Z Jej łona wody wystąpiły
Aby dzieciątka światłem obmyły
Po tysiącleciach swój oręż włożyła
I do walki o niewinnych dołączyła
Nikt nie odbierze Jej skarbu wielkiego
W Niej samej, w Boskiej Magii skrytego
Nie po to wydała dzieci na ten świat
By zaznały cierpienia i więziennych krat
Dziś Matka z troską pochyla się nad uciemiężonymi
W ciemności zamkniętymi i oślepionymi
Do pomocy hordy anieli na ziemię sprowadziła
Wszelkie siły do walki wytężyła
Bo w Niej tajemnica w kodach jest zawarta
Brama do wieczności dla ludzi otwarta
Matka w powieleniu na ziemię zejść musi
Żadne zło i ciemność mamoną Jej nie skusi
Jej córy właśnie ruszają do boju
Dochodząc doskonałości w trudzie i znoju
Uśmiech się Mateczka widząc swe córy
Gdyż w nich jest siła co przenosi góry
Ziemskie kobiety przez łono z Nią połączone
Wyrwą złu świat będąc z sobą zjednoczone
One wiedzą i mądrość w sercu mają
Szczodrze światu miłość rozdają
W nich jest siła, moc i tajemnica
To wielka dla sprawy jest skarbnica
Głupie zło jako robak biega wokół własnego ogona
Matka w doskonałości jest niedościgniona
Ostatni to czas nim robak zdechnie
Śmierdząca krew w nim zakrzepnie
Wolność nastanie w nowym porządku
A życie na ziemi zacznie się od początku
W Bożym świetle, prawie i wolnej woli
Choć nie nastąpi to dziś – lecz powoli
I tak warto dla Boga ponieść ten trud
By stanąć przed Nim u złotych wrót
XXX nie zwlekaj, działaj już dziś
Niech z twej sukmany spłynie złota nić
Ona ten świat swym blaskiem zaleje
Wiatr odnowy niech ziemię owieje
Zachowaj uważność i nie trap się wielce
Matka z Ojcem klaszczą w podzięce
Roztaczają nad tobą parasol świetlany
Abyś był sprawie szczerze oddany
Na ciebie dziś spogląda Ojca Królestwo
Niechaj się stanie na ziemi Jestestwo
Tyś poprzysiągł Ojcu i Matce
Że uwolnisz ich dzieci trzymane w klatce
Pokażesz im drogę, pomost otworzysz
Całe swe serce w ratunek włożysz
Starożytnym mostem ludzi przeprowadzisz
Wyrwiesz złu serce, dzieci Boże uprowadzisz
A wszystko w radości, w pląsach tanecznych
Budząc sprawiedliwych, w sercu walecznych
Oni z czasem w trudach ci dopomogą
Krocząc wraz z tobą świetlistą drogą
To wy kochane, drogie panie
Wykonacie trudne, Boskie zadanie
Dla siebie i swoich dzieci dziś walczycie
Staniecie wraz z Bogiem na zwycięstwa szczycie
W was jest ukryta magia starodawna
I tajemnica tajemnic pradawna
Z tego fortelu śmiać się nie sposób przestać
Dlatego Matka obfitość chce wam zesłać
Na głowy tych rycerskich dusz wybranych
Całej sprawie sercem oddanych
Gloria i chwała odważnym duszom
Co o świat w świetle do boju ruszą
Oni naznaczeni i błogosławieni przez Boga
Ich dusz nie dotyka żadna trwoga
W mocy odnalezieni, ze snu wybudzeni
Światłem Boskości porażeni
Dotykać będą i zmieniać mocą
Innych ludzi swym światłem ozłocą
I dawać będą świadectwo prawdy
Ratując braci od ciemności wzgardy
Ruszą do domu przez kosmiczne przejście
To będzie światła prawdziwe zejście
Ci co w sercach są sprawiedliwi
Tych w wieczności światło ożywi
I zrozumieją kim są w swej istocie
Marzyć będą o ludzkim wzlocie
O skrzydłach złotych pamięć nie zginie
Przez Ojca wywyższenie nikogo nie ominie
Walcz więc człowieku o siebie prawdziwego
Wychodząc z roli ciemności poddanego
Ujrzyj światło i ku niemu zmierzaj
Czas do wolności z radością odmierzaj
Przyjmij dziedziczenie co po Ojcu się należy
A znajdziesz się z Nim w raju, w pałacowej wieży
I oglądać będziecie bezkresne przestrzenie
Bo macie wspólne, złote korzenie