Kurtyna starego roku powoli opada. Wzbierają we mnie refleksje na temat minionych chwil i przeżytych zdarzeń. Nadszedł czas na rachunek sumienia i wewnętrzną rozmowę. Nooo powiem wam, że łodzią zachwiało nie raz i nie dwa. Rokowi 2021 patronowała runa Laguz (a w tle Raido – porządkowanie, sprzątanie), a że uwielbiam runy i wielokrotnie znajduję w nich konkretne odpowiedzi to nie powinno mnie dziwić, że było jak było. A jednak otwierałam buzię ze zdziwienia  nie dowierzając co widzę. Ponadto Laguz  jest obecna w moim portrecie runicznym, który wykonuje się z daty urodzenia. Mogą co niektórzy mówić, że to ezoteryczne banialuki, ale ja niejednokrotnie przekonałam się, że runy określają ludzki los, opisują potencjał i możliwości oraz wskazują na utrudnienia z jakimi przyjdzie nam się zmierzać w czasie ziemskiej podróży duszy (psychiki). Podobne uporządkowania czyni metryka z kalendarza Majów – Tzolkina. W nim, starożytna cywilizacja (rzekomo prymitywna) zawarła aż 260 kinów wskazujące na pochodzenie dusz o określonym wydźwięku energetycznym… Niesamowita wiedza, która pozwala poznać siebie, lepiej przyswoić własne cnoty i wady oraz ukierunkować na konkretne zadania.

            Piękne, artystyczne opracowania pędzlem całego Furtaka (alfabetu) runicznego poczynił Voenix. Karty, które powstały są tak wymowne, że nie potrzeba super wiedzy, aby móc je czytać. Ja to określam: „runy same mówią”. Gdy spojrzycie na ilustrację runy Laguz ujrzycie bobasa w pozycji embrionalnej, który wydobyty z kosmicznego łona, po odcięciu pępowiny, schodzi na ziemię wręcz rzucone we wzburzone fale. Z uwagi, iż nasza planeta jest miejscem energetycznym, mimo posiadanych cech fizycznych, na której od pra pra czasów trwa energetyczna wojna światła z ciemnością, bez wątpienia artysta miał wgląd w uniwersalną prawdę o ziemi i człowieku. Najsłabszym ludzkim punktem są emocje, które szargają nami bez żadnej kontroli przez co stajemy się bezwolni tonąc w wewnętrznym bagienku. Rodząc się na ziemi otrzymujemy cały pakiet niezbędników, narzędzi, cech indywidualnych i talentów. Gdy prosimy Boga o pomoc, jedyne co możemy otrzymać to przypomnienie o tym kim jesteśmy, co mamy i jak tego użyć. On sam z „niebiesiech” nie zejdzie, bo wysłał już ciebie, mnie i resztę ludzkiej populacji. Runa Laguz jest wskazaniem, że możemy wszystko, niczym  nie jesteśmy ograniczeni i że posiadamy pakiet wszechmożliwości jako  Boże dzieci. Mamy wolną wolę, która daje nam przywilej samodzielnego dokonywania wyborów – sami odpowiadamy za jakość naszego życia, za to kim jesteśmy i co odczuwamy.

            Wiedziałam to wszystko, gdy wkraczałam w rok 2021 lecz wypełniała mnie nadzieja, że fale będą dla mnie łaskawe, a ja zapanuję nad emocjami. Uśmiecham się w sobie, bo u kresu mijającego roku mając świadomość przeżytych sytuacji wykazałam się niemałą naiwnością. Nieźle się w tym roku zagotowało w moim garze… To było jedno z trudniejszych wyzwań dotychczasowego życia, choć pewnie jeszcze wiele przede mną. Jednak uczymy się wtedy, gdy doświadczamy, gdy smakujemy, dotykamy i oglądamy. Poznajemy granice własnych możliwości, nagiej prawdy o sobie, o granicach, mocy i słabości. W tym roku paleta barw i smaków była wyjątkowo bogata. Od doznań język szczypie do teraz, dłonie poparzone, plecy ugięte, a kolana bolą od klęczenia. Widzę jak Bóg się uśmiecha i mówi: „Czy czujesz teraz życie?”. Ha ha ha oj czuję, czuję.

Tu znajduje się pole doświadczeń dla wojownika, który nieustannie winien poznawać siebie, macać, przekształcać i rozumieć procesy zmian go obowiązujące. Aby nie wpaść w pułapkę emocji musi zadbać o dobrą zabawę, rozkoszować się doświadczeniem, w którym bierze udział i nie dać się wkręcić w karuzelę matrixa. Niestety poległam – przyznaję się. A Bóg na to, uderzając mnie po bratersku w plecy, mówi: „ No co ty? Pękasz? Zabawa jeszcze się nie skończyła!”. Już się boję, bo to co go bawi, mnie boli. Wiem, że to z powodu niewłaściwej postawy, gdyż zamiast z pozycji obserwatora przyglądać się gotującej zupie, sama wskakuję do gara i gotuję się jak warzywko. Chciałaś babo to masz… Ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr!

Cały miniony rok przebiegał pod znakiem PRAWDY. Prawda o ludziach, kto kim jest lub nie jest. Prawdy o mnie. Prawdy kim jestem dla innych, kim dla Boga… Tu jest dość mocny rozjazd. Ludzie mnie wykorzystywali do różnych celów – były achy i ochy oraz fuj i ble. Fajnie im się brało, lecz z Prawdą mieli problemy. Naiwnie myślałam, że swoją otwartą postawą i chęcią pomocy określę jakiś wzór zachowań godny dziecka Bożego. Bóg kręci głową z rezygnacją, gdy piszę te słowa. „A co ciebie inni obchodzą? Sami niech tworzą własne wzory! Nikogo w niczym nie wyręczysz”. No tak. Zasada stara jak świat. Ku Niemu podąża się na boso, na golaska i samotnie. Jeśli po drodze uda ci się komuś pomóc to dobrze, ale takiej konieczności nie ma, szczególnie jeśli ktoś pluje, uderza lub szubrawczo się uśmiecha. Do miłości trzeba dorosnąć i właściwie ją pojmować. Czasami kochać oznacza: radź sobie sam! Natomiast dla Boga jestem zawsze taka sama: JESTEM. I Jemu to wystarcza. Przygląda się mojej grze w matrixie, zapewne oczekuje ode mnie jakiejś strategii i rozwiązań godnych Jego. Nie strofuje, nie ponagla i nie oskarża. Raczej przygląda się ze spokojem moim zmaganiom, uspokaja, łagodzi i przypomina, że to tylko gra.

Oprócz Niego podobną postawę wobec mnie ma kilka osób, z którymi znamy się pięknych latek kilka i dla nich wystarczy, że JESTEM. Trwamy wspólnie we wzajemnym szacunku, bez oczekiwań, obmawiania, ocen i batożenia. Jeśli potrafimy, to w trudnych chwilach sobie pomagamy, szukamy rozwiązań dla powstałych problemów lub pocieszamy. Nie kopiemy leżącego lecz podajemy mu rękę bez względu na energetyczną jakość. Nie sztuką jest podziwiać IDEAŁ lecz szanować chwile upadku i siłę determinacji w walce o siebie.

Tyle walk stoczonych z ludźmi, niepotrzebnych, wypalających, osłabiających… Bóg wtrącił: „Jakimi ludźmi? Niewielu miało znamiona człowieczeństwa. To materiał szkoleniowy!”. O matko, grubo – pomyślałam. Tym bardziej bez sensu to wszystko było. „Oj nie, nie. Wszystko miało swój cel i wszystko było potrzebne!” – usłyszałam. Doszło do mnie zapewnienie, że tak ciężko już nie będzie. „Ludzie/nieludzie” nigdy przychylni mi nie byli i nie będą więc czas dać sobie z tym spokój. Ostatnio  jedna z mądrych osób przypomniała mi o stanie akceptacji. To jedyne wyjście, aby wyrwać siebie z minionych zaszłości i zaprzestać życia sytuacją, której już nie ma. Najważniejsze by  wyciągnąć właściwe wnioski z odbytych lekcji i więcej ich nie powtarzać.

A co w 2022 roku? Do gry wejdzie runa Ingwaz, a w tle towarzyszyć jej będzie Kenaz (ogień, kowal, kreacja, ognisko domowe, sztuka tworzenia, kuj żelazo póki gorące, uważaj na „samospalanie się”, oby oczyszczający ogień nie pochłonął cię).   Natomiast Ingwaz to ziarno, siła wzrastania. Tu należy pamiętać o dwóch formach: siewcy i ziarnie. Jedno bez drugiego w pełnym akcie „stawania się” nie istnieje. Jesteś jednocześnie siewcą oraz ziarnem, które wzrasta. A gdzie ono wzrasta? W ciemności! Zasiew sprawia, że zarówno ziarna jak i efektów jego wzrastania jeszcze nie widać. Wymaga samodyscypliny, odpowiedniej pielęgnacji, troski i opieki. Na pewnym etapie trzeba będzie zaakceptować zmianę, a ona następuje poprzez odrzucenie starej formy siebie, czy sytuacji. Bezwzględna cisza i przepełniająca pewność, że praca, która została wykonana przyniesie oczekiwany rezultat. Runa Ingwaz reprezentuje siłę płodności, obfitości, jest zapowiedzią szczęścia pod warunkiem wykonania pracy nad wewnętrzną projekcją marzeń. Buduj myślą, słowem i obrazem swoje pragnienia. Zrobiłeś już wszystko, aby ziarno zostało zasiane więc spokojnie możesz je karmić najwyższą formą samego siebie. Niech nie przyjdzie ci do głowy tkwić z głową w podziemiach i wymyślać zagrożenia, które mogłyby zagrozić twoim projektom. Ta runa wiele zapowiada lecz jeśli odwrócisz jej siłę niewłaściwą postawą, jej negatywny biegun zdusi ziarno, w efekcie czego nie wzrośnie, nie przekształci się w nową, piękną formę. Kreuj w sobie najlepsze rozwiązania, aby nie odwrócić fali wzrostu.

Gdy przyjrzycie się ilustracji Ingwaz, którą wykonał Voenix zrozumiecie o jakiej sile jest mowa. Moc natury, która skrywa się we wnętrzu ziemi da o sobie znać. Nie wykluczam, że rok 2022 zaznaczy się wybuchami wulkanów, pożarami w jednych regionach, a powodziami w innych, zawałami ziemi itd. To zapowiedź roku, w którym: woda nie ugasi ognia. Bądźcie więc rozważni, odnoście się z szacunkiem do Matki Ziemi, przewidujcie zagrożenia, a nade wszystko rozpalajcie światło, którym jesteście. Niech światło obejmie wasze domy, abyście byli widoczni dla sił ochronnych, które zesłał Bóg. Musicie być rozpoznawalni, nazwani, nie anonimowi.  Używajcie swojego imienia, które jest najpotężniejszym zaklęciem w idei szerzenia dobra i miłości. A nade wszystko zachowajcie spokój, bo kto ma „pewność i ufność” do światła, ten w nim skąpany będzie.

Rok 2022 to trzy dwójki, a dwójka w runach to Uruz – siła przetrwania. Na ilustracji zobaczycie tura stojącego w deszczu i błocie, który mimo niesprzyjających warunków trwa w postawie: przetrwam, nie dam się! Może będzie szedł wolniej, ale wytrwa i wykaże się uporem, determinacją i samozaparciem. Uruz reprezentuje siły natury, witalność i sferę zdrowia. Jeśli chcecie wzmocnić organizm zwróćcie się ku naturze. Bóg w swej doskonałości podarował nam ziemię, która ma wszystko, aby człowiek mógł żyć w zdrowiu i sytości. Reszta to iluzja wgrana ludzkości przez religie i system, aby utrzymywać stan zagrożenia, pierwotnego strachu wykorzystując naszą piętę Achillesową –  EMOCJE.

Co roku wyciągam spośród anielskich kart Anioła, który będzie swoją mocą i energią wspierał świat w nadchodzących zmianach. W 2022 roku napełni ziemię Anioł Haaiah z chóru Dominacje. Reprezentuje Miłość do Prawdy i będzie wspierać na tej drodze każdego, kto będzie nią kroczyć bez strachu i lęku przed tym co odkryje. To Anioł pokoju i tajnych projektów, które mają obnażyć spisek. Przypomina, że we wszystkim co widzimy JEST ZAWARTY BÓG. Możemy Go nie widzieć, nie rozumieć sensu i celu zachodzących zjawisk, ale musimy ufać, że On wie co robi. Ponadto będzie przyglądał się politykom, dyplomatom i sędziom pozostając bezstronnym lecz kierowanym przez Prawdę. Haaiah wspiera osoby rozwijające się duchowo, którym przypomina o pokorze, dyskrecji i ciszy oraz cząstkach Chrystusa, które są prawdziwym misterium życia. Prosi o miłosierdzie i dawanie potrzebującym cytując słowa Jezusa: „Ten, który chce być największym, powinien służyć wszystkim”. Zapowiada również przeniesienie na ziemię niebiańskiego porządku. Odsłaniać będzie ukryte oblicza złych ludzi dla rozpoznania ich prawdziwych celów.