Ojciec:
– Gdy masz moc i trzymasz świat w dwóch palcach…. Czy wówczas wiesz wszystko co robisz?
Czy masz wgląd w każdy aspekt tworzonego dzieła?
A może najpierw tworzysz zasady, mechanizmy, które mają panować w twoim świecie?
Zaczynasz od PRAWA?
A może korzystasz z gotowych, sprawdzonych wcześniej sposobów, dostępnych produktów?
A gdy już masz ukończone dzieło starczy ci sił, aby wszystko utrzymać w swoich dłoniach?
Czy zawierzasz bezgranicznie stworzonym przez siebie mechanizmom?
Na czym ci zależy? Na rozwoju, dynamice, nieustannej zmianie?
Czy może na stagnacji, zatrzymaniu obrazu na wieczność?
Traktujesz swoje dzieło jako eksperyment? Czy oddajesz się bez reszty swemu dziełu, żyjesz zmianami, ewolucją, zaskakującym przekształceniom?
Jak ty byś to zrobił człowieku, gdybyś mógł stworzyć światy?
Na czym byś oparł podstawę stworzenia?
Jakim byłbyś władcą?
Zawarłbyś siebie w każdym punkcie tworzenia, czy może chciałbyś jedynie przyglądać się z boku temu, co stworzyłeś, uwalniając od siebie, od swojej woli, od swojej mądrości, od szerokiego widzenia, sprowadzając się ledwie do pozycji obserwatora?
Co byś zrobił człowieku?
A może ograniczyłbyś się do skopiowania tego, co ci znane z ziemi lub innych planet, na których bywałeś?
Czy to, co byś powołał do życia, byłoby zrodzone z twojej pasji i miłości, czy może chęci dominacji nad własnym stworzeniem?
– Nie wiem. Nie mam pojęcia. Nigdy nie stawiałam się w pozycji Boga Stwórcy. Czuję lęk przed popełnieniem błędu, odpowiedzialnością za jakość…
– Czyli brak ci odwagi. A ja potrzebuję takich, co z rozmachem, w ekscytacji będą śmiało tworzyć wcześniej niestworzone.
Potrzebuję głodnych zmian, przemian, czystej kreacji.
Oddam wszystkie niezbędne narzędzia…
Ale komu? Kto je udźwignie?
Dałem, wam ludziom, pokój zabaw, abyście trenowali i rozwijali w sobie symptomy stwórcze, przemieniali, ustawiali. Mało, które z was w PWW chce w ogóle to robić. Za to działających w PTP jest tak wielu, że trudno pomieścić.
W prawie, które wykorzystuje siłę przeciwko drugiemu nic nie można zbudować. Tu powstają zamki z piasku na wydmie, które byle wiatr rozwieje. Potrzeba budowniczych, którzy na skale budować będą, z solidnych materiałów, aby największe burze nie naruszyły budowli i nie zagroziły mieszkańcom. Takich mi trzeba, co nie czują lęku przed popełnieniem błędu, którzy mnie kochają i nigdy nie zdradzą oskarżeniem, że karzę moje dzieci.
Oddałem wam najpiękniejsze stwórcze zabawki, cudowne miejsce do życia i moc też dałem.
Proszę was, korzystajcie z tego, budujcie, bawcie się w poczuciu jedności. Choć każde z was jest inne możecie się spotkać przy jednym dziele wykorzystując różnorodność i wielość możliwości w was zawartych. Tak widzę was, Ja, dzieci moje.
Jeśli nie nauczycie się z tego korzystać nie będę miał możliwości dotykania waszej doskonałości. Zamkniecie się w małości, bezradności, a w tym nie umiem być obecny. Wyciągnijcie więc swe dłonie po cudowności przeze mnie przygotowane. Nauczcie się zmieniać i przemieniać siebie, swoją przestrzeń wzbogacając ją o spełnione pragnienia.
Projekty zmian powstają w marzeniach, a realizacja w pokoju zabaw. Jest to przestrzeń małych magów. Tam wszystko jest możliwe. Jesteście sobą, tym pokojem, zabawkami i Mną. Gdy wszystko staje się jednym istnieje wówczas tylko Magia popychana przez Kreację, która splata się ze Świadomością.
Kwiat rozkwita, wszystkie drzwi się otwierają, przeszkody znikają. Zechciejcie się odważyć stwarzać, zechciejcie być Mną, patrzeć jak ja i rozumieć sens Bycia esencją wielkości. Wielkość to nie jest próżność, wielkość to niełamliwość, lecz plastyczność i elastyczność wynikające z wszystkomożliwości i nieograniczoności.
Duma mnie rozpiera, gdy moje dziecko sięga po zabawki z najwyższej półki, by stwarzać niestworzone. Nie bójcie się być wielkimi. Uszczęśliwiajcie siebie i innych, zarażajcie pasją życia, radością, lekkością przepływu. Ten świat miał służyć zabawie, rozkoszy i spełnieniu…
A tu jęk dzieci się rozlega, płacz matek, złamanych mężów. Panuje wszechobecny strach. Spełnienie zamknęliście do posiadania i brania. Zdaliście się na los, nad którym nie panujecie.
Nic nie widzicie, nie słyszycie. Moje dzieci są nieme, głuche i ślepe. Moje dzieci! – nie przychodzą do mnie, nie pytają i nie słuchają, gdy je prowadzę ku szczęściu.
O ratunek się modlą, a strach przede mną czują, mojego potępienia się boją. A po cóż miałbym to robić skoro sami do upadku się doprowadzili i giną w bagnie marności? Jak to możliwe, że cud upadł?
Nie widzą światła i potęgi w sobie, a tam przejście jest do poznania siebie i największych zgromadzonych skarbów… Do magii, do nieskończoności możliwości, do cudów stwórczych.
Ja wam to dałem, lecz niewielu poszukuje PRAWDY, Złotej Bramy, aby ujrzeć swe prawdziwe oblicze. Ten kto tam dotrze nigdy się mnie nie wyprze w sobie, nie ugnie przy byle próbie, nie zboczy z drogi światła, bo wiedzieć będzie, że to jedyna droga powrotu do DOMU, TEGO DOMU. Tam pałace na was czekają, duma, siła i wolność.
Czekam i wypatruję dzieci moich, ale tak mało do mnie powraca. Ciemność wolą więc błądzą i drogi nie odnajdują. A Ja czekam, ramiona wyciągam i nadzieją się napełniam w każdej chwili trwania.
Ja nie umarłem. Ja żyję i życia się nie wyprę, bo wy jesteście życiem, choć życia nie widzicie i nie zasmakowaliście jego cudu. W nieżyciu tkwicie, na samym dnie egzystencji.



– Chcę ŻYĆ Ojcze. Pragnę tego całym sercem, by do DOMU powrócić.
– Nie koncentruj się na powrocie, lecz na zabawie. STAWAJ SIĘ! Bo to wszystko dla ciebie jest mojego dziecko. Usiądź w pokoju zabaw stań się Magią i Magiem. Mieszaj, łącz i rozdzielaj, a wszystko pasji przemieniania.
– To jest piękne. Już to widzę! Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam? Aż mi wstyd… (Ojciec uśmiechnął się rozbawiony)
Widzę różnorodność form, kolorów, energii, drgań i mocy. To przypomina duchowy DisnayLand. Tyle tu roześmianych dzieci, biegających beztrosko. Mam tu swoje miejsce, pole, przestrzeń. Trochę to przypomina laboratorium.
– Pamiętasz? Kiedyś Jezus pokazał ci swoje…
– Tak! Pamiętam! Było mocno rozbudowane, o wiele większe od mojego, miał asystentów, współpracowników… Wszyscy żartowali, śmiali się, wygłupiali. Nie wiedziałam, że to był Jego pokój zabaw. Teraz dopiero rozumiem.
– A wiesz dlaczego cię tam wpuścił?
– Nie mam pewności. Jedynie przypuszczam.
– I dobrze się domyślasz. Byłaś wśród ludzi, których kochałaś, z którymi zaistniałaś w Jedni. Śmialiście się i radowaliście. Wasze wibracje były tak wysokie, że otworzyły się bramy do miejsca wymagającego JAKOŚCI. Otwarte serca na siebie i radość pozwoliły wam tam wejść.
– Rozumiem i wiem już co muszę zrobić. Pokój zabaw to planeta form, a nasza Jedność to Moc. We wzajemnym połączeniu utworzymy kryształ, który jest ziarnem. W ten sposób staniemy się i ziarnem i siewcami. To przypomina nierozerwalność Magii i Maga. Siewca bez ziarna, a ziarno bez siewcy nie spełnią aktu początku.
– Bardzo dobrze moje dziecko. Czegoś potrzebujesz jeszcze?
– Chyba tylko pewności, że to może się udać…
– A czy ze mną może się coś nie udać?
– Racja. Przepraszam. Znam ludzi, którzy się kochają, ukochali różnorodności, które zamiast dzielić nas połączyły. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze stworzenia wspólnego Pola Mocy.
– Tak. I bardzo mi się to podoba! Idź, a Ja będę patrzył i czekał na was, moje dzieci.


