Pierwotne Marzenie
Materiał dedykuję wszystkim wojownikom i rycerzom, którzy odrzucili siebie, odrzucili siłę, bo uznali, że gdy będą słabi innym będzie z nimi lepiej. Skupili się na zadowalaniu otoczenia.
Zapytajcie Ojca kim oraz jakimi mieliście być w tym życiu w pierwotnym zamyśle. Co zostało ustalone na samym początku waszej drogi nim pojawiliście się tutaj i staliście się tymi, którymi jesteście? Czy, aby właśnie w ten sposób została ukierunkowana wasza droga? Kto i co sprawiło, że odrzuciliście samych siebie, swoją doskonałość i wielkość? Warto się w to zagłębić. Poniżej moje dość osobiste doświadczenie, gdy oto właśnie zapytałam.
Na początku widziałam biały tunel, który prowadził przez jakieś wymiary. Mijałam istoty zatopione w kłębach światła. Tunel prowadził dalej, jakbym jechała kolejką torową. Wjechałam w kosmiczny krajobraz. Tu na chwilę się zatrzymałam, po czym popłynęłam dalej. Tym razem na końcu tunelu była ciemność. Wyrzuciło mnie w pustą, ciemną przestrzeń. Nie było nic, ani gwiazd, ani żadnego ruchu. Dryfowałam w przestrzeni jak bezwolny kosmonauta w próżni kosmicznej. I wtedy usłyszałam słowa:
„Dałem ci wszystko. Nie przyjęłaś tego. Wolałaś ulegać ludzkim naciskom i wskazówkom jaka powinnaś być. Kto dał im do tego Prawo? Kto tobie dał Prawo, aby zmieniać doskonałość w żałosne bagno ludzkich odpadków? Nie czynie wyrzutów. Nadal liczę na twoje powstanie, na poskładanie wszystkich cząstek, wpłynięcie do oceanu doskonałości i pokochanie siebie. Dałem ci siłę nie dla zabawy. Nie doceniłaś tego. Uznałaś, że gdy będziesz ustępować i pozwolisz deptać siebie będziesz lepsza. Dałem ci siłę do obrony innych i ciebie również. Gdy byłaś dzieckiem wiedziałaś co robić. Wiedziałaś kogo obronić, rozróżniałaś potrzebę akcji od niepotrzebnej agresji. Wiem, że inni zabili w tobie ten cud, ale ty pozwoliłaś na to. Przestałaś się kochać i podziwiać za to, co w tobie jest piękne. A czy wy wiecie co to jest piękno? Żyjecie w iluzji prawdy i własnych dokonań. Powróć do tej Ilonki z przedszkola. W niej była wielkość. Ona wiedziała. Ona miała w sobie siłę i odwagę. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami., nad tym, czy wypada, czy nie wypada. Ona działała. Była wojownikiem. Zasłaniała sobą tych, którzy byli słabi, poniżani. Popłyń dziecko ku sobie prawdziwej , pierwotnej. Czekam na powstanie rycerza.”
Nagle znalazłam się na piaszczystej drodze wśród wysokich, gęstych traw. Dotykałam łodyg jak szczebli w płocie ciągle idąc. Po chwili dopiero dostrzegłam plażę i morze w oddali. Piasek był bardzo drobny i bały. Wówczas świadomość moja uniosła się do góry i ujrzałam siebie jako 7 letnią dziewczynkę leżącą na piasku. Robiłam rękoma anioła, jak to zwykle robią dzieci w śniegu. Świadomość wzniosła się jeszcze wyżej i w białych obłokach ujrzałam Jezusa. Trzymał w dłoniach białą, świetlistą kulę. Jej wnętrze żyło, nieustannie poruszało się. Nagle Jezus wypuścił tę kulę z rąk i zaczęła spadać w dół wprost na leżącą na plaży dziewczynkę. Kula uderzyła w tors zrywając ją z piasku. W jednej chwili jej ciało zaczął przyoblekać pancerz z metalowych łusek. Stanęła w zbroi od głowy po place u stóp. Nagle pojawił się koń. Dziewczynka zgrabnie wskoczyła na niego. Zdziwiłam się, że zbroja nie krępowała jej ruchów, ani nie obciążała ciała. Miała również miecz przy boku. Usłyszałam:
„Jesteś namaszczona. Wyjątkowa. Moja. Nigdy mnie nie zawiodłaś. Lubisz wygrywać więc wygraj z samą sobą. Zrozum swą wielkość, pojmij ją, zaakceptuj i ruszaj.”



Rycerz jechał wzdłuż plaży spokojnym tempem. Co jakiś czas wygląd jego zbroi się zmieniał. Zrozumiałam, że to zmieniają się epoki i to czas wpływał na wizerunek zbroi i oręża. Rycerz dojechał do momentu mojego narodzenia w tym życiu. Ujrzałam siebie w szpitalu na rękach pielęgniarki. Nie uwierzycie, ale byłam w zbroi. Jestem dzieckiem z cesarskiego cięcia i lekarz, który przyjmował poród niechcący przeciął moją skórę, którą zszył. Do dziś mam bliznę na ramieniu kształcie krzyża.
W końcu zobaczyłam siebie obecnie. Widok nie był imponujący. Szczątkowa zbroja, smutek i bezradność w oczach. A przecież nie tak miało być! Naiwność mnie do tego doprowadziła i chorobliwe zadowalanie innych w poszukiwaniu akceptacji z ich strony. Uznałam, że nie można mnie kochać takiej jaką jestem.
„A ja ci mówię: Rycerzu powstań! Przed tobą kolejna podróż, kolejne wyzwanie. Wyrwij się ze snu zapomnienia o sobie. Bądź mą wielkością dla siebie i innych. Prowadź ku światłu każdego, kto wyrazi taką wolę. Dotykaj słowem, światłem, działaniem. Jesteś niedocenioną wielkością, namiastką siebie samej. Odbuduj swoją wielkość, bo rycerzowi klęczenie nie przystoi. Pokochaj w sobie wszystko: fale gniewu, impulsy, reakcje. Masz w sobie ciągle jeszcze zakorzenioną sprawiedliwość. Wiesz co robić. Wiesz co jest dobre.”
Ponownie znalazłam się na plaży. Leżałam w piasku, ale taką jaką jestem obecnie. Również robiłam anioła. Nagle z góry spadła na mnie kula światła. Wbiła się w klatkę piersiową z taką siłą, że usiadłam. Chwilę później stałam w pełnym uzbrojeniu.
„Przywracam ci zbroję. Nie zmarnuj jej. Jest twoja i wykorzystaj ją w należytym celu. Broń, ochraniaj i prowadź. Przecieraj szlaki innym do prawdziwego poznania. Zdejmij z nich woal iluzji. Poprowadź w bój o samego siebie. W jedności siła i tylko zjednoczenie gwarantuje wam powrót do DOMU WASZEGO. Nigdy siebie nie potępiaj, naprawiaj błędy i doceń swoją siłę. Żyj wdzięcznością do siebie samej za to kim jesteś. Bo ty, JESTEŚ! Stań się moim palcem, który wytycza i kieruje. Masz w sobie wiele mocy, których nie uruchomisz bez kochania siebie, bez odwagi, siły – bez rycerza. Możesz leżeć na tej plaży lub iść w bój. Wybór należy do ciebie moje dziecko. I pamiętaj, kocham cię bez względu na wszystko.”



Kilka słów podsumowania:
Gdy idzie się przez życie i ciągle ktoś cię strofuje, że jesteś nie taka, nie tak reagujesz, niewłaściwie patrzysz na świat, to zaczynasz dusić w sobie ten głos, tę siłę reakcji. Zaczynasz obojętnieć i robisz wszystko, aby zadowolić otoczenie. Zdradzasz siebie i własne wartości. Rycerz z widzenia uzmysłowił mi, że od zawsze jego instynkty we mnie żyły.
Od dziecka miałam skłonność do ingerowania w sytuacje, gdzie ktoś uderzał w drugiego. Na szczęście byłam wyrośnięta i przewaga fizyczna dodawała mi dodatkowej odwagi. Nie raz zapłaciłam za to karceniem przez środowisko i rodzinę. Nikt mnie nie pytał jaka była prawda i dlaczego uderzyłam. Za moich czasów biło się dzieci z błahych powodów. Tata musiał się mocno napocić, żeby wyznaczyć karę. Krzyczałam, gryzłam, kopałam. Całe blokowisko musiało mnie słyszeć. Zawsze walczyłam.
Gdy miałam 24 lata i 50+ wagi ciała, poszłam z młodszym bratem na dyskotekę. Brat wszedł w zatarg z kilkoma osiłkami więc postanowiłam opuścić imprezę. Na ciemnej drodze zaatakowało nas 5 nastolatków (18-19 lat). W jednej chwili wiedziałam co robić. Nawet buty na obcasie mi nie przeszkadzały. Krzyknęłam tylko: plecami do siebie! Ty bierzesz trzech, ja dwóch! Hmmm… jak to zrobiłam? Nie wiem. Jednemu palce w oczy, drugiemu cios w gardło i w ciągu 1 minuty mogliśmy uciec. Na drugi dzień oglądałam sobie siniaki, na szczęście na klatce a nie na buzi. Tych ciosów nawet nie poczułam. Adrenalina zrobiła swoje. Nigdy więcej dyskotek z bratem!
Kolejna sytuacja, gdy instynkt i reakcja zadziałały, była na lodowisku. Rozpędzony, rosły mężczyzna gnał w moją stronę. To wyszło samoistnie – wyciągnęłam ręce i chłop runął jak kłoda. Musiał zobaczyć gwiazdy, bo długo wstawał.
Osiem lat grałam w piłkę ręczną. Jest to gra kontaktowa i często brutalna. Koleżanki zmagały się z kontuzjami, a ja wyszłam bez żadnego szwanku przez tyle lat. Zawsze wiedziałam jak upaść, jak uniknąć uderzenia, jak zrobić unik.
Nigdy nie byłam matką-kwoką, nie mam potrzeby ciećkania się z dziećmi ani zwierzętami mimo, że kocham je bardzo i zrobię wszystko, aby były szczęśliwe i bezpieczne. Nie mam również ciągłego pragnienia bycia w bliskości z drugim człowiekiem. I poza tym, marny ze mnie pocieszyciel, bo nie umiem kłamać i wymyślać kolorowej przyszłości dla kogoś, kto jest w trudnym momencie – musi to przeżyć sam i pogodzić się z sytuacją.
Tym wszystkim jestem JA w tu i teraz. Na moją całość składa się ciąg zdarzeń i doświadczeń. Trochę już żyję na tym świecie i mimo mojej walki jednak rozmieniłam się na drobne, pogubiłam siebie, te najcenniejsze wartości. To była ważna lekcja dla mnie. Czas na odzyskanie siebie i pokochanie mojej surowości, wnikliwości i prawdy.