(od przewodnika – 14.04.2021)

Gdy kochasz Boga, kochasz wszystkich ludzi. Gdy kochasz wszystkich ludzi, kochasz Boga. Gdy kochasz drzewa, kwiaty, góry, wodospady, morza i rzeki, kochasz Boga. Gdy kochasz zwierzęta w całej swej okazałości, kochasz Boga. Czy istnieje jakiś warunek, powód dla okazania podziwu wobec wszelkiego stworzenia tego świata? On, wszystko umiłował bez względu na wszystko, bo zawarł się we wszystkim. Zawarł się we wszystkim, bo ujrzał doskonałość samego siebie, w tym co stworzył. On jest miłością i dobrem. Wszystko więc bezwzględnie zawiera te cechy. Miłość, dobro i łagodność przepływają przez ten świat. Oddając swemu stworzeniu wolną wolę uwzględnił nieustanną zmianę poprzez kreację własnych cząstek. Wiedział, że na polu doświadczeń przekształcane formy będą przybierać nie zawsze pożądane rezultaty. Uznał to za etap , a nie błąd, czy grzech. Bez względu na etap pośredni, forma nadal jest doskonałością i pulsującą miłością Jego samego do siebie zawartego w tym świecie. Nie hamuj więc tej miłości i dobra poprzez niewłaściwe widzenie siebie na polu doświadczeń. Nie hamuj Jego miłości do siebie i otaczającego świata. Widzenie świata twoimi oczami jest ograniczone, lecz gdy ujrzysz świat Jego oczami poczujesz wspólny impuls łączący w Jednię. W czymkolwiek/kimkolwiek się przeglądasz patrzysz na siebie, tak jak wszystko wokół patrząc na ciebie, widzi siebie. Czynnikiem łączącym was jest On. Aktywność Jego cząstek będzie wskazywać na przybliżanie się do siebie samego w doskonałości. Ty osobowe, ty indywidualne spotykacie się na wielowymiarowymi moście w celebracji Cudu Boga. On, który jest wszędzie i ty, który jesteś wszędzie, choć tego nie dotykasz i nie odczuwasz, ledwie subtelnie pojmujesz, łączycie się by zaistniało to, co Istnieje od zawsze. Trwanie w stanie „niekochania” jest oddalaniem się od pierwotnego zamysłu Boga, od przypływu akceptacji i ukochania w DOBRU wszystkiego. Gdy robisz coś dla przypodobania się Mu, a nie wypływa to z naturalnego stanu powinności i wdzięczności ciebie samego – nic nie rozumiesz. Dobro i miłość to niczym niewymuszony, niewykalkulowany przepływ wibracji Boga. Gdy zastanawiasz się, czy pomóc swemu bratu, czyli sobie jak i Jemu, jesteś ubogi w boskość. Wówczas sam siebie pozbawiasz przepływu bogactwa „wszystkomożliwości” i pozbawiasz pomocy. Naturalne odruchy pochylania się nad tymi, którzy z różnych przyczyn znaleźli się poza kręgiem doświadczania radości życia, szczęścia i cudu bycia dzieckiem Bożym są pożądaną cnotą pozwalającą na aktywność boskich cząstek. Gdy patrzysz na klęczącego w zagubieniu człowieka, widzisz ledwie skrawek Jego prawdziwego jak i historii, z którą się zmierzył. Nie zawierzaj ludzkiemu umysłowi, mimo, że jest częścią składową całości, ale sercu. Ono nie liczy, nie odmierza, nie karze, nie obraża się, nie rozpacza – ONO WIE. A kto wie, bo żyje sercem ten doświadcza PEWNOŚCI, że wszystko jest przejściowe z jednego aspektu formy do drugiego. Jakiż cel ma przyzwyczajanie się do czegokolwiek? Każda z form poprzez PEWNOŚĆ zatapia się w Ciszy, w której jej siostra KREACJA może wyrażać się w artyzmie przekształcania, uplastyczniania elastycznych nici stwórczych w dzieło. Przy czym owe dzieło zostanie poddane kolejnej próbie przemiany. Takie mechanizmy są obce umysłowi, ale zrozumiane przez serce. Wobec tego myśl sercem, mów sercem, słuchaj sercem i działaj sercem, bo w nim łączy się ludzkie z boskim. Tam poszukuj cech boskich i zaproś je do wspólnej akcji przemiany. Odczuj sobą Jego naturalność i niczym nie wymuszone przyzwolenie na zaistnienie siebie prawdziwego w tych przestrzeniach. Właściwe zrozumienie i odnalezienie się w prawach utrzymywanych przez wyższe mechanizmy ustrzegą każdego przed zatrzymaniem procesów zespalających z JEGO DOSKONAŁOŚCIĄ.