Określenie „jęczydupa” usłyszałam kiedyś w stosunku do siebie od mojego przewodnika w trakcie medytacji. Jest w przestrzeni energetycznej takie miejsce, w którym znajduje się „ławeczka zwierzeń”. Zazwyczaj siada na niej Wielki Pocieszyciel – dla mnie w tym wypadku Jezus. My ludzie, mamy w sobie zawarte pewne mechanizmy, które strzegą, uczą i prowadzą człowieka. On jest jednym z nich. Oprócz tego jest jeszcze Wielki Psycholog, Wewnętrzny Lekarz i inne. Ale do rzeczy… Każdy człowiek często ma w swoim życiu chwile upadku, zwątpienia, rozpaczy. Będąc niegdyś w takim stanie udałam się na gorzkie żale na ławeczkę. Było tak cudownie. Zostałam otoczona opieką, pocieszona i wysłuchana. Życie nabrało zupełnie innej barwy. Od czasu do czasu odwiedzałam to miejsce i za każdym razem poczułam się lepiej.

MA SENS DLA SEO

Pewnego razu, gdy po raz kolejny chciałam skorzystać z dobrotliwego miejsca dla skołatanej duszy, zdziwiłam się, bo scenariusz potoczył się zupełnie inaczej. Dziś wiem dlaczego i uważam, że to było słuszne i niezbędne, bym obudziła sięz czarnego snu rzeczywistości.Zapewne maczał w tym palce Wielki Psycholog. Ówcześnie prowadziłam życie pełne ograniczeń, trosk i niepewności. Zrodził się we mnie taki mechanizm narzekania i wiecznego niezadowolenia. Wiedziałam o tym i sama byłam tym zmęczona. Chciałam być beztroska, zabawna i lekka w sobie, ale problemy i ludzie nie pozwalali mi na to (według mnie). Wydawało mi się, że oni nie widzą zagrożeń i trudów, że tylko ja widzęjasny obraz rzeczywistości. Męczyli mnie śmiejący się ludzie, męczyłam się sama z sobą. „Oczywiście to świat był winny i wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie, a ja się tak poświęcałam.” Ugrzęzłam w emocjonalnej otchłani. Postanowiłam więc udać się na ławeczkę zwierzeń. Usiadłam obok Jezusa i zaczęłam płakać,utyskiując na trudny los. Przerwałam w pół słowa, bo on spokojnie wyciągnął jabłko i odwracając twarz ode mnie zaczął je jeść. Puścił pod nosem jedno słowo: jęczydupa. Słuchajcie, to wystarczyło. To słowo oblało mnie jak zimny prysznic na wytrzeźwiałce. I już wiedziałam, że to nie świat, nie ludzie stworzyli niekorzystną sytuacje tylko moja postawa wobec nich jest niewłaściwa. Zawstydziłam się. Posiedziałam chwilę i w końcu ośmieliłam się zapytać: To co mam zrobić? Usłyszałam: Siadaj. I obok ławeczki pojawiło się czarne, obdrapane krzesło. Usiadłam niepewnie. Uwierzcie mi, to krzesło zaczęło wsysać w siebie wszystkie moje złości, frustracje, rozczarowania i oczekiwania. Zeszło ze mnie wszystko – cała gorycz. Podziękowałam i dyskretnie odeszłam.

MA SENS DLA SEO

Moje doświadczenie pozawala mi pracować z innymi ludźmi. Oni dzielą się na takich, którzy rozumieją co do nich mówię i chcą to zmienić oraz takich, którzy przez lata tkwią w emocjonalnym bagnie nie chcąc nad sobą pracować. Łatwiej obarczyć winą świat i ludzi niż przyjąć do wiadomości, że samemu popełnia się błąd. Często są to dobrzy ludzie, którzy utknęli w sytuacji o negatywnym zabarwieniu. Gdy sprawdzam co jest przyczyną, często okazuje się, że mimo, iż są dobrzy popełnili błąd i sami przyczynili się do powstania problemu. Najczęściej aż w 70%. Później poszukują winnych, bo przecież są cudowni, dobrzy, pomagają ludziom, troszczą się o innych – „ale teściowej to ja tego nie wybaczę” – słyszę. I co ja mam wówczas powiedzieć? Tłumaczenie tego samego przez dwa lata może być nawet dla najcierpliwszego nużące. Zazwyczaj informuję, że nie jestem wstanie pomóc. I tak to właśnie jest z tym okrutnym światem…