Polecam książkę  Z. J. Popko: „DUCHY – Kosmiczne niewolnictwo człowieka”, w której autor pięknie opisuje zależność człowieka od emocji. Polecam ją wszystkim, którzy każdego dnia w nich toną. Pozwolę sobie przytoczyć kilka fragmentów i poddać je waszym rozważaniom.

INTELIGENCJA  EMOCJONALNA A ŻYCIOWY SUKCES

            Wiele (…) mówi się o ilorazie inteligencji, zapominając, iż ten test dotyczy tylko inteligencji logicznej, której wysoki poziom świadczy raczej o nieprzystosowaniu do życia, o nieumiejętności odnalezienia się nawet w prostych codziennych czynnościach. Nie dziwi więc wynik badań dotyczących sukcesów, jakie ludzie obdarzeni wysokim IQ odnoszą w życiu. Podsumowanie ich starań jest doprawdy zastanawiające: nie tylko, że przegrywają w walce o etaty z osobnikami o dużo niższym IQ, ale mają na dodatek poważne kłopoty z utrzymaniem na odpowiednim poziomie stosunków interpersonalnych. Za to odnoszą wyjątkowe sukcesy w tworzeniu wszelkiego rodzaju koncepcji naukowych. Są tu tak samo niezastąpieni jak mrówczy wojownik na polu walki. Tu są niepokonani, ale ich egzystencja zależy od słabszych krewniaków.

Te rozbieżności między społecznymi oczekiwaniami, jakie przypisuje się ludziom wybitnym, a ich rzeczywistymi dokonaniami dosyć długo zastanawiały psychologów, doprowadzając w końcu do podziału inteligencji na racjonalną, emocjonalną i duchową. Tu IQ przypadło inteligencji racjonalnej, logicznej. Zaradność życiową uwarunkowano właściwie wykształconą inteligencją emocjonalną – EQ, którą słusznie uważa się dziś za podstawową. Jest ona wręcz wyznacznikiem naszego powodzenia w życiu. Co prawda samą inteligencję rozczłonkowano już na wewnątrzpsychiczną , emocjonalną, duchową, humanistyczną, matematyczną, przestrzenną, kinestetyczną i muzyczną, ale to właśnie inteligencja emocjonalna odpowiada za nasze codzienne zachowania. To ona wytycza drogi, jakimi zwykliśmy się poruszać, dokonując wszelkich życiowych wyborów. Im EQ jest wyższe, tym mniej popełniamy błędów. W połączeniu z inteligencją duchową, której zawdzięczamy kreatywność, elastyczność i twórczą spontaniczność – jest przebojową siłą, taką, co to każdą przeszkodę potrafi pokonać. IQ przydaje się jedynie do oszacowania wielkości tej przeszkody.

Nas interesują emocje, bo to one są siłą wymykającą się spod naszej kontroli. Są energią potrafiącą zniszczyć nasze życie bez udziału naszej woli. Są mistycznym składnikiem naszego zadowolenia lub niezadowolenia. Są siłą, która porusza nami jak marionetkami. Ktoś, kto nauczył się sztuki panowania nad emocjami, potrafi wziąć los w swoje ręce. Nim do tego jednak dojdzie, człowiek musi w sobie wiele przełamać. I nie znajdzie się nikt, kto mu poda przyjacielską dłoń. Wręcz przeciwnie: występując przeciwko kulturowemu oprogramowaniu, stanie się czarną owcą, wyrzutkiem spoza kręgu, tworem zaburzającym sankcjonowaną moralność, którego nikt nie będzie adorował. Ci co to zrozumieli, po latach walki przywdziewają maskę naiwności i piją drinki tylko w towarzystwie podobnych sobie. (…)

            (…) Niejeden powie, i co z tego, wystarczy kontrolować emocje i po krzyku. Otóż, nie jest to takie proste. Po pierwsze ustawicznie podlegamy programom, po drugie nasz system nerwowy i energetyczny jest tak skonstruowany, że najpierw robimy coś zgodnie z matrycą, a dopiero potem myślimy. Reagujemy automatycznie jak roboty. Czas na refleksję jest wydłużony, o ile ktoś na refleksję w ogóle ma czas i ochotę.            

Osobiste słowo komentarza. Już papirus Ebersta  z 1550 r. p. n. e. wskazywał na niezaprzeczalne związki układu trawiennego z emocjami. Potwierdził to L. Auerbach w XIX wieku, a najnowsze badania prof. W. Prinza nie pozostawiają co do tego cienia wątpliwości. Ilość komórek nerwowych w mózgu brzusznym jest większa od tej, jaka znajduje się w rdzeniu kręgowym. Mało tego – to właśnie ten drugi mózg tak naprawdę zawiaduje naszym organizmem. To jemu podlegają wszystkie narządy wewnętrzne, z którymi komunikuje się za pomocą neuroprzekaźników, a więc łączników takich samych, jakie wykorzystuje mózg czaszkowy.

            Mózg jelitowy to nie tylko żołądek i jelita. W nim chowa się największy i najcieplejszy narząd wewnętrzny – wątroba, odpowiedzialny za wiele procesów związanych z przemiana materii, układem krwionośnym i termoregulacją. Tu krew ma swoje źródło, tu trzustka wytwarza enzymy trawienne i insulinę, tu śledziona dba o naszą odporność, tu nerki oczyszczają organizm i tu skrywa się tajemnica naszej rozrodczości. Tak naprawdę to tu istnieje nasza egzystencja, podczas gdy w mózgu czaszkowym jedynie nasza świadomość. Lecz mózg jelitowy pracuje poza naszą kontrolą. To samodzielna istota, która równie dobrze może nam zaszkodzić, jak i nas uratować. (…)

            (…) Emocja nie jest funkcją umysłu czy mózgu. Jest ona energią, którą jedynie rejestruje układ nerwowy, a (zaprogramowany) umysł powinien przepuścić, pozwalając na jej niekontrolowany wypływ. Tylko odczuwanie jest funkcją mózgu. Tak jak układ nerwowy wykrywa zagrożenie, tak umysł warunkuje jego transformację. (…) To nie świadomość rządzi emocjami, ale emocje świadomością. One tworzą rdzeń naszej osobowości, określają to, kim jesteśmy, albo raczej kim się stajemy. Żyją własnym życiem, na które nie mamy żadnego wpływu. Emocje są jednorodną energią, której dopiero umysł nadaje różnorodną formę poprzez nadanie jej rangi uczucia. Namiętności, pragnienia, lęki, które uniemożliwiają nam myślenie, są tą samą jednorodną energią. Czy owe emocje będziemy utożsamiać z grzechami czy nadawać im wymiar pożądanej cechy, zależy od wzoru kulturowego i obowiązującej moralności. Zaś cała nasza wiedza o emocjach jest wiedzą o reakcjach, a nie wiedzą jak do nich doszło. (…)

(…) Pomocą w tej sytuacji może okazać się koncentracja i medytacja. Poprzez wyzwalanie pozytywnych emocji, poprzez dokonywanie zmian w zapisach matrycy, możemy dojść do takiego stanu, w którym odgórnie, wedle życzenia będziemy reagować na rzeczy i zjawiska  w sposób, jaki nam najbardziej odpowiada. Po prostu musimy świadomie wprowadzić nowe zapisy w matrycy. Bez tego się nie obejdzie. Musimy stale dbać o nowe wpisy, gdyż wszystkie programy mają to do siebie, że bez przerwy będą usiłowały się w niej dokodować. Musimy stworzyć nowe wzory myślenia i to, co niepożądane – wyrzucić poza nawias.

            (…) Wyzwolenie się, rozwój duchowy, polega właśnie na zdystansowaniu się od własnych emocji i zrozumieniu, że są one wynikiem ruchu energii w naszym organizmie, energią wzmacnianą przez oprogramowanie matrycy. Emocje pochodzą z naszego układu energetycznego, a nie są wynikiem interakcji z ludźmi, z okolicznościami czy z przedmiotami. Każda emocja niesie w sobie ładunek energii wyposażony w informację o tym, jak ten ładunek energii ma być pomnożony (zapis w matrycy), i tym sposobem dyryguje naszą umiejętnością radzenia sobie z okolicznościami. One są szukającą ujścia energią, a matryca nakazuje ową energię upuścić w ustalonej z góry reakcji na jakieś zdarzenie. Miast zmieniać ludzi, sytuacje i przedmioty, wystarczy zmienić emocje, a raczej zapisy dotyczące ich interakcji, a zmienimy trwale nasz stosunek do rzeczywistości. Kierowanie uwagi do wewnątrz, miast rozpraszanie jej w zewnętrznych ocenach, jest pierwszym krokiem do zapanowania nad wewnętrznym chaosem. Pamiętając, że emocje są sposobem przetwarzania energii w organizmie, łatwo możemy zmienić status opuszczającej organizm energii, zmieniając jej ładunek  z negatywnego na pozytywny: np. lęk i nienawiść przekształcając w ufność i miłość. Jeśli uda nam się ta sztuczka, nigdy nie powrócimy do stanu , jaki charakteryzuje bezrozumne dzikie stworzenie, które w sensie egzystencji nie widzi nic poza prymitywną chęcią przeżycia i doświadczania samych rozkoszy. (…)