Czym jest miłość? Emocją? Uczuciem? Stanem uniesienia?
Ktoś może zacytować: „(…) miłość nie zazdrości,(…) nie szuka poklasku (…). Dużo w tym prawdy. Cały świat jest skoncentrowany na miłości, a ona sama stanowi główny wątek większości filmów, książek, muzyki, czy obrazów. Skoro tak, to czemu tyle zła otacza ludzkość? Nienawiść, podziały, zazdrość, wojny, zbrodnie – oto tematy codziennych medialnych wiadomości. Mordy w imię miłości: żony (bo zupę przesoliła), matki (bo nie dała dość kasy), dziecka (bo za dużo płacze), dziewczyny (bo wolała innego), itd… wymieniać można bez końca. Czy my, ludzie, w ogóle potrafimy kochać? Czy wiemy czym jest miłość? Traktujemy ją jak senne marzenie, ucieleśniamy nadając kształt powabnego ciała, kojarzymy z doskonałością fizyczną i intelektualną. Ale czy o to w niej chodzi?
Prawda jest taka moi drodzy, że pozostało w nas wspomnienie jej doznania z innego, wyższego wymiaru. Mamy pierwotny pęd, tęsknotę, gorące pragnienie doświadczania jej i ciągle poszukujemy choć namiastki tego, co zostało utracone. Ziemia to czyściec i jeśli ktoś myśli, że po śmierci znajdzie się w innej krainie, w której będzie naprawiać błędy popełnione na ziemi – to się myli. Tu jest TEN czas i miejsce na doskonalenie się i poszukiwanie cudowności zwanej MIŁOŚCIĄ. Choć wypełnia wszystko co istnieje i choć była impulsem stwórczym stworzeń wszelkich, wydaje się być nieuchwytna jak sprytna lisica. Oto, co szanowna „Góra” na to:
(Nie szukajcie tu stylistyki ani gramatyki – przekazy rządzą się swoimi prawami.)



„Miłość jest nieustannym przepływem, wibracją, siecią wzajemnych powiązań, kotwicą międzywymiarową. Jest intencją i spełnieniem. Jest ciszą w zgiełku Universum, radością, postępem, nieustanną przemianą, tchnieniem, akceptacją i „byciem” we wszystkim co jest, było i będzie. Nie istnieje w „czasie” tylko poza nim, choć w JEDNI przejawić się może. Jest ukochaniem własnego cudu, i tej Wielkiej Mistyki ją stwarzającej. Jest bezkresnym ogromem ISTNIENIA W ISTNOŚCI WSZECHRZECZY. Jest PORZĄDKIEM, PRAWEM I ŁADEM. Choć nie przejawia się w nich oddzielnie, to w każdym istnieje jako baza. MIŁOŚĆ i PRAWO to Ojciec i Matka, których troskliwe dłonie przynoszą ukojenie. To MOC Życia! Prawdziwego ŻYCIA! Miłość na ziarnie DOBRA jest uformowana. Kto prawdziwie miłuje ten JEST. A gdy się JEST W MIŁOŚCI nastaje pragnienie tworzenia – KREACJI. Bez niej nic się w nieskończoności i wieczności nie utrzyma, gdyż marność przenika każdą cząstkę. Bez miłości zatraca się tożsamość i anonimowość rozprasza ją w próżni.
Miłość przypisana jest do świata duchowego, gdyż tam prawdziwie przejawić się może. Światy wysokoenergetyczne jak Eden potrafią ją cudownie kopiować, transformować i przejawiać. Dla nich jest wszystkim i w niej widzą wszelką wartość. Wypełniająca miłość sprawia, że stają się jednym. Ziemia to świat niskowibracyjny, dlatego prawdziwe przejawienie się miłości jest tak trudne. Tylko istoty duchowo obudzone mogą odczuć stan bożego kochania. Ludzie na ziemi doświadczają zazwyczaj pokochania i namiętności, i to w dodatku chwilowo, gdyż nie potrafią utrzymać wymagań wibracyjnych i czystości intencji. Często wkrada się niezdrowe pożądanie ciała, umysłu i myśli drugiego człowieka, co ostateczności prowadzi do jego podporządkowania. A przecież Miłość to Wolność. Każda forma nacisku na drugiego człowieka, jego krytyka i próba wpływania na reakcję i zachowanie, wyklucza Miłość. Siła Stwórcza powołująca Istotę Ludzką do życia obdarzyła ją Wolną Wolą. Dlaczego więc nadużywając słowa KOCHAM odbieracie sobie wzajemnie Prawo do bycia Sobą i samostanowienia o sobie?”
Niektórzy mówią, że rodzajów miłości jest wiele: macierzyńska, braterska, partnerska, ale to nieprawda. Miłość jest jedna, ale przejawiać się może na wiele sposobów. Często nazywamy coś miłością, chociaż w ogóle tym nie jest. Matka „kochająca” córkę gwałci jej wolę nie pozwalając być artystką, bo przecież lepszy chleb i prestiż da jej medycyna. Czy to jest miłość?! Nasza ziemia i to, co obecnie ją wypełnia nie ma nic wspólnego z miłością. Nic. Gdy mówimy KOCHAM, to w podprogowym kodzie tego słowa płynie: NALEŻYSZ DO MNIE. Nie potrafimy kochać i dawać wolności. Pragniemy zatrzymać miłowaną osobę przy sobie, kontrolować i wpływać na jej decyzje, pragnienia odbierając indywidualność. Chcemy by partner żył naszymi potrzebami, marzeniami i problemami. Czy możemy coś z tym zrobić? Oczywiście. Zająć się sobą.
Ten, kto mówi o rozwoju, a szczególnie o rozwoju duchowym, w pierwszej kolejności powinien znaleźć w sobie wszystkie niedoskonałości i przekuć w doskonałość. Doskonałość to Miłość, a Miłość to Siła. Zacznijmy od POKOCHANIA SIEBIE. Wolimy koncentrować uwagę na innych niż na sobie z lęku, że dowiemy się czegoś, co trudno będzie zaakceptować. Tak w ogóle, co znaczy POKOCHAĆ SIEBIE? Akceptować ciało, nałogi, własne reakcje? Czy potrafimy patrzeć na siebie i traktować z miłością po całości własnej istoty? Podpowiem wam, że POKOCHANIE SIEBIE to nie jest coś chwilowego, to stały pewnik o osobistej DOSKONAŁOŚCI. Trzeba to odczuć i wejść w rolę zwycięzcy. Wierzcie, że łatwiej kochać inną osobę niż dogłębnie, do samej wątroby odczuć miłość do siebie. Ukryte żale, zgorzknienie, niezadowolenie to wartości wypełniające każdą cząstkę. Gdy weźmiecie wreszcie odpowiedzialność za swoje życie, za jego jakość, przestaniecie warunkować spełnienie od bycia z kimś, bycia gdzieś i posiadania czegoś, TO wówczas zostanie nam JA. A JA może wszystko, bo jestem doskonałością wypełniającą każdy moment życia, mam Wolną Wolę i mogę decydować o jakości mojej egzystencji.
Swego czasu bardzo pomogło mi widzenie pewnej sytuacji (sceny) w medytacji, w której Bóg pokazał mmi czym jest miłość i jak ją odczuć do samej siebie. Otóż, stanął na mojej drodze piękny rycerz, o japońskim charakterze. Miał długie, czarne włosy związane w kitkę. Był dostojny, w postawie szlachetny, pewny siebie, ale przy tym lekki, dający schronienie, ale nie przymuszający. Trudno te odczucia nazwać, gdyż nie wiedzieć dlaczego, poczułam do niego gorącą miłość. Nie było to jednak takie ziemskie kochanie. Cieszyłam się, że mogę na niego patrzeć, że wystarczy, że jest. Przepełniało mnie szczęście, że mogłam go poznać i sama jego obecność była dla mnie wyróżnieniem. Nie miałam żadnych oczekiwań zachwycając się jego cudownością. Odczułam, że jest idealny i nic nie należy w nim zmieniać. Gdy tak cieszyłam się z tego spotkania, Bóg powiedział: To TY jesteś NIM! I teraz mi powiedz, że nie potrafisz się kochać! Zatkało mnie totalnie. No tak! Nigdy nie widziałam w sobie tego ideału, który widział we mnie Ojciec, ten Prawdziwy, Jedyny, który powołał mnie do życia. Pokazał mi jak ON patrzy na mnie i jaką jestem w jego oczach. Wszystko co wówczas odczułam cudownego do tego rycerza, ON czuł to samo. A byłam wstanie poczuć PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ w zaledwie 10%. Teraz wyobraźcie sobie jak Bóg mocno nas kocha! Pragnie, abyśmy stali się Zwycięzcami, pokonali przekonanie o własnej małości, bo zostaliśmy stworzeni do KOCHANIA. Miłość może tylko dawać, nigdy niczego nie odbiera. Dawaj więc sobie każdego dnia solidną porcję miłości i żyj w przekonaniu o wielkości – nawet jeśli masz niesymetryczną twarz, cellulit na pupie i nieukończone studia. Pozwól się kochać całej naturze, chmurom, powiewom wiatru, promieniom słońca, szumie drzew, gdyż jesteśmy zawarci we wszystkim co nas otacza – a całe otoczenie zawiera cząstki swojego Stwórcy, czystej miłości.



Bez kochania siebie nie doznacie miłości od innych nawet gdyby kochali was na zabój. Ciągle będzie niedosyt i niepewność, że jesteście ważni, docenieni, cudowni. Gdy kochacie siebie, nie potrzebujecie zapewnień otoczenia o swojej wyjątkowości. Miłość przyciąga miłość, bo światło zasila światło. Proste zasady! A gdy już nauczycie się kochać siebie, zacznijcie kochać innych w taki sposób, jak sami chcielibyście być kochani – bez ograniczania, bez nacisków, bez zmieniania, bez „likwidowania” niedoskonałości. Jeśli nie widzisz dobra u drugiego człowieka, bo wisi mu brzuch, to nie kochasz. Kochaj mimo brzucha, zmarszczek, rudych włosów, bo człowiek to nie tylko ciało, człowiek to znacznie więcej!
Każda chwila bez miłości jest powolnym procesem umierania, podleganiem sile autodestrukcji struktur, powłok i cząstek. Kochaj mądrze. Miłość oznacza czasami przyzwolenie na to, by ukochana osoba upadła, ale tylko po to, żeby mogła doświadczyć błędu – później podajesz rękę i pomagasz wstać, o ile taka będzie jej wola.
„Człowieku, marny własną marnością,
Zanurz się w Świetle i poczuj siłę odrodzenia
Stąd wyszedłeś i z tego powstałeś
Oto twoja prawdziwa natura
Synem-córką moją jesteś
– Wielkość Tobie przypisałem
Nie toń więc we łzach smutku
Ale powstań Świetle Zwycięzców
Bądź przejawem Mojej Wielkości
Bo w Tobie JESTEM, w Tobie ŻYJĘ
I ta miłość nigdy nie ustanie
Miłość w wieczności zawarta na ciebie czeka
Nie ma takiej granicy, Nie ma takich schodów,
Których nie mógłbyś pokonać
Wszystko ci oddałem, Wszystko już masz
Nigdy nie upadłeś,
Nigdy nie byłeś ode mnie oddzielony
Jesteśmy Jednym w Dwojgu przejawionym
Nieustanny przepływ Światła Miłości zapewni ci sukces
Przyjmij swoją Wielkość
I ukochaj się tak, jak ja Ciebie ukochałem
Marzę o Twoim zwycięstwie, o chwale mojego Dziecka
W Oceanie Czystego Światła się zanurz,
W nieskalanej niczym Miłości
Odnów Przymierze ze Mną,
A ja Ciebie poprowadzę na Wzgórze Zwycięzców
Przyjmij swoją Doskonałość, Przyjmij co Ci dałem
Abym mógł przywitać Dziecię Moje Prawdziwe”
Przyjmijcie wyzwanie, zanurzcie się we własnej doskonałości i ugruntujcie miłość w sobie.
7 dni kontemplacji stanu MIŁOŚCI I JEDNOŚCI ze wszystkim, co jest w tobie i poza tobą. Co wybierasz: Miłość, czy marność? I pamiętaj – MIŁOŚĆ DAJE, NIGDY NIE ZABIERA! Niech ogień miłości, ogień przemiany uformuje cię na nowo! Powodzenia!