Od jakiegoś czasu słyszałam: Biały Las. Ten wątek przewinął się w jednym z przekazów na zupełnie inny temat. Jedna ze znajomych osób potwierdziła, że również słyszała to określenie. Nawet ściągnęła piękny przekaz: czym jest Biały Las. Postanowiłam również poprosić Górę o pokazanie mi tej przestrzeni. W tę podróż udałam się z Basią, z którą powstałyśmy z „jednego zlepka” jak nam powiedziano jakich czas temu.
Zasięg ludzkich ramion i wzroku to 180 stopni. W momencie wyruszenia poczyniono w nas ustawienia. Widziałam jak stoimy plecami do siebie tworząc wspólny zasięg 360 stopni. Utworzono z nas jedną wspólną istotę.
Otworzyłam oczy na śnieżnym wzgórzu ubrana we włochatą, białą skórę. Odczuwałam, że jestem przysadzistym, silnym mężczyzną. Choć było zimno nie czułam żadnego dyskomfortu. Wszystko wokół było białe, czyste i rześkie. Schodziłam do doliny pokrytej lasem. Moja wędrująca świadomość widziała w tym lesie wiele polanek wokół, których organizowało się życie. Zwierzęta, trawa, rośliny oraz ludzie wszystko było w odcieniach bieli. Wsiadłam na jednego z białych koni, które biegały sobie wolno, niczym nie ograniczone. Podobnie było z innymi zwierzętami. To był ich dom. Znały tu każdy zakamarek, norkę, drzewo czy źdźbło trawy. Dojechałam na białego zamku. Zeskoczyłam z konia i postanowiłam dojść do niego utwardzoną kamieniem drogą. Wzdłuż niej zaczęli ustawiać się zaciekawieni ludzie. Wówczas zauważyłam dzielącą nas różnicę wzrostu: Ja Olbrzym, a oni drobni, sięgający ledwie do uda. Dziwne uczucie… Pochylali głowy i przeszedł wśród nich szept: Pan powrócił. Jeszcze dziwniejsze uczucie. Jaki Pan? Pan czego? Idąc zrozumiałam, ze kroczę po czymś co jest wszystkim i tym samym. To wszystko jest mną, a ja jestem zwarta z całą strukturą. Jestem lasem, trawą, koniem, tymi ludźmi…
Zamczysko posiadało podwójne białe wrota. Z zewnątrz nie wydawało się zbyt duże. Ale to złudzenie. Wewnątrz rozciągała się ogromna sala bez ścian, bardziej energetyczna niż materialna. Sklepieniem było rozgwieżdżone niebo. Widziałam też podtrzymujące filary, które ginęły gdzieś w przestrzeni. Po prawej stronie leżał ogromny biały smok, pokryty mieniącymi się łuskami i piórami. Przez biel przebijało się złoto. Oko stanowiły poruszające się drobinki złota. Miało się wrażenie ciągłego ruchu wszystkiego z czego był stworzony. Podniósł łeb sprawdzając kto wszedł, po czym na powrót położył się wygodnie. Idąc przez salę zauważyłam kryształowy tron. Dopiero do mnie dotarło, że na głowie mam złotą koronę. Usiadłam na tronie. Przez otwarte wrota ujrzałam dziwny widok. Jakaś ogromna istota, której widać było ledwie ręce, z ogromnego dzbana próbowała wlać coś do środka. Myślałam, że ktoś chce mnie zalać wodą z tego dzbana. Towarzyszyło temu wrażenie ogromnej fali. Jednak nie! To środka zaczęli wchodzić mali ludzie. Było ich tak wielu, że stworzyło to iluzję wody. Każdy z nich trzymał małą czarkę ze złotym dnem. A w środku znajdowało się coś świetlistego co przypominało kryształ lub ziarno. Po chwili zauważyłam, że po bokach pojawiły się ogromne czary z takim samym dnem jak u tych ludzi. Nazwałam je silosy. Przybysze zaczęli wsypywać te ziarna jedno po drugim. Trochę to trwało nim wypełniły się po brzegi. Mali ludzie dyskretnie wyszli wchodząc ponownie do tego dzbana, po czym ta sama ogromna istota je zabrała. Rozejrzałam się wokół, bo nie miałam pojęcia co dalej z tymi ziarnami. Kazano mi wziąć kilka. Wyszłam z zamku i rzuciłam jeden z nich przed siebie, bardzo daleko. Wówczas otworzyła się przestrzeń, jakby ktoś dwoma rękoma rozchylił energetyczną kotarę. Widziałam w środku wiry kręcącej się energii. Pomyślałam, że to portal. Odwrócił się i przesunął ponad moją głowę. Spłynęła na mnie energia kryształowymi pasmami. Nagle przerzuciło mnie do domu, do „tu i teraz”. „Rzuć” – usłyszałam. Prawą ręką rozrzuciłam ziarna, które w powietrzu rozprysły się jak petardy sztucznych ogni. Promienie tego portalu cały czas na mnie spływały. W lewej dłoni miałam jeszcze jedno ziarno. Kazano mi je połknąć. Energia zaczęła przepływać przez moje ciało, kręgosłup, kości, narządy, serce. Utworzyła się taka okrągła kołderka białej energii wypływająca ze mnie na zewnątrz. Było to falowe, jak kamień rzucony do wody.
Całe to zajście wygląda jak baśniowa przygoda, ale biała magia taka jest. Jest przygodą, zmianą, powrotem do właściwej formy samego siebie. To moc człowieka z innych wymiarów, artefakty, zaklęcia i symbole.
Później, gdy wyszłyśmy z widzenia i zostałam sama przyszedł przekaz. Równie dziwny jak pierwsza część.



Biały Las ustawia się w was
Światłem kwiecie się plecie
Ze świateł nici tworzą się wici
A promienie rozpraszają cienie
Wszystko co tu żyje was obmyje
Wnętrze przemieni i życie odmieni
To co jest tam – daruję wam
Biały ptak zniesie znak
Przymierze nowe, w sercu odnowę
Daję każdemu ze mnie zrodzonemu
Biały Las kłania się w pas
Białemu dziedzicowi połączenie odnowi
Wspólne korzenie, Rycerza wzmocnienie
Przypomną pochodzenie, sekretu powierzenie
Każda część lasu wyciąga z impasu
Otwierając serce w podzięce
Całość tworzycie, światła okrycie
Należy się każdemu w Jedności obudzonemu
Struktura płynna Ojcu winna
Zejście promieni do wspólnych korzeni
Gen pomostem wykaże się wzrostem
Dziedzic powołany na służbę wezwany
Wypełni przeznaczenie, Mocy obudzenie
Prawo uzyskał, by Syna odzyskał
W miłosnej podzięce składa swe ręce
Tuląc do siebie niesie po niebie
Syna swego w świecie zagubionego
Biały Las żyje w was
W drogę ruszajcie, ścieżki odnajdźcie
By w słowie zawarte, ciemności wydarte
Światło się zatliło przeznaczenie przemówiło
W drogę Biali Bracia, bo czas się skraca
Na wejście do lasu i wyjście z impasu
Wszelkie stworzenie tworzy połączenie
Dwóch różnych światów dla ukarania katów
Niech każdy znajdzie swój zakątek schronienie niewiniątek
Tam Rycerz się zbuduje przeciw ciemności zbuntuje
Na chwałę Ojca swego i Jego Syna Jedynego