BOŻA ISKRA

BOŻA ISKRA

Podczas jednej z bezsennych nocy, podczas której czuwałam nad moją najmłodszą córką (mały wypadek) weszłam w modlitwę widzeniową.  Jej przebieg bardzo mnie zaskoczył, bo wszystko zaczęło się tak niewinnie.

Na początku rozmawiałam z Jezusem, któremu zadawałam mnóstwo pytań: dlaczego tak, a czemu ona, co mogę zrobić, żeby to zmienić itd. Były momenty, gdy przysypiałam, by powrócić do modlitwy. W końcu Jezus powiedział: Weź BOŻĄ ISKRĘ. I na tle granatowego, rozgwieżdżonego nieba ukazała się ogromna świetlista dłoń, która skierowała ku mnie palec wskazujący. Wtedy trysnęła z niego biała energia, zawisła na moment, by rozpaść się na miliony kryształków opadających na ziemię. Towarzyszył temu dźwięk uderzanych o siebie kryształów. (Pamiętacie, kiedyś były takie żyrandole, z których w formie sopli zwisało wiele kryształów. Gdy poruszyło się nimi wydawały taki delikatny dźwięk. Słyszany przeze mnie odgłos był bardzo podobny).

Jeden z nich opadł na moje czoło. Sięgał od podstawy czoła, po czubek nosa. Był przeźroczysty i jednocześnie biały. Gdy spojrzałam ponownie w niebo dłoni już nie było. Za to sklepienie pokryło się laserowymi liniami, które biegły w wielu kierunkach, łącząc ze sobą mniejsze i większe punkty. Czasami linia znikała na chwilę by pojawić się w innym miejscu łącząc z innym punktem. Nigdy wcześniej tego nie widziałam, a był to kawałek nieba po wschodniej stronie mojego domu. Widziałam również kulę, która nieustanie poruszała się wokół wielu własnych osi – to tak jakby złożona była z wielu okręgów będących w ciągłym ruchu otaczając coś co zawierał jej środek. Byłam bardzo zdziwiona i zafascynowana jednocześnie. Jednak zmęczenie zwyciężyło. Usnęłam.

Następnego dnia powróciłam do momentu, w którym sen odebrał mi możliwość zarejestrowania tego co zaistniało. Miałam ogrom pytań. Kryształ tkwił nieustannie na moim czole więc bez problemu ujrzałam pokreślone niebo laserowym światłem. Zapytałam:

– Jezu, co to jest?

– Widzenie podprogowe?

– Co oznacza widzenie podprogowe? – sama nazwa nic mi nie wyjaśniała.

– Widzenie zależności. Niech oni ci to wytłumaczą – odparł Jezus.

I kula, którą widziałam w ciągłym ruchu nagle się otworzyła, jakby pękła do połowy i z jej środka wyłoniła się kolejna energetyczna kula. Była w kolorze żółto – białego światła. Zawisła nad ziemią nie dotykając jej, po wschodniej stronie mojego domu, na wiślanych łąkach.  Po krótkiej chwili zjawiły się w moim domu istoty uformowane z białego światła z dużymi ciemnymi oczami. Od razu wiedziałam, że mam do czynienia z obcą cywilizacją. Sprawdziłam na skalach, że są z 7 wymiaru i potrafią władać energią Bożej Iskry w 60%. Poza tym parametry tego artefaktu są następujące: wejście w biologię (pole kryształków) – 3%, moc uzdrawiania 70%, widzenie prawdy – 90%, moc przekształceń 20%, moc przemienieniową 40%, moc budzenia 60%, moc ochrony 90%. Sama Boża Iskra zeszła z 12 – 13 wymiaru. Świetliści przemówili:

– Z nami nauczysz się przekształcać w 70%. Wszystko, co wymaga zmian musisz widzieć podprogowo, precyzyjnie. Wszelkie zależności i powiązania muszą być ukazane. To co widzisz, to ciąg linii, które zawierają przyczynę i skutek, a pomiędzy zdarzenie. Przestawiasz tę linię, która jest wadliwa lub skutek nie jest pożądany. Następnie szukasz dojścia do właściwej formy końca (samego zdarzenia). Przyjrzyj się zależnościom, przyczynie i skutkowi, bo czasami przyczyna leży nie w tej płaszczyźnie, nie w tym polu. Nie zapomnij o plazmie, która tworzy poprzez sieć drgania. One też muszą być w odpowiednim natężeniu i częstotliwości.

 – Co mogę dzięki temu przekształcać?

– Przestrzeń, strukturę, gotowe formy, zależności, materię. To jest jak odgięcie, wypuklenie lustra w jedną lub drugą stronę nadając materii płynną konsystencję. Sztuką jest, aby forma nie pękła – poruszasz się po linii możliwości nagięcia. To proces naginania i odginania po zasadach określonych Prawem. Ludzkie ciało też jest gotową formą. Zasilane jest przez 7 „źródeł / pól” energetycznych. Czasami wystarczy zmienić pole zasilania lub znaleźć obejście (przewód), z uwagi na uszkodzenie przewodzenia, aby wpłynąć na poprawę funkcjonowania organizmu. U niektórych wystarczy jedno źródło zasilania do funkcjonowania wszystkich organów wewnętrznych i układów, a u innych, z uwagi na zakłócenia w przepływie trzeba znaleźć osobne pola zasilań. Powstają nowe sfery zależności, nowe powiązania.

– Czy możemy zadziałać na moją córkę Lenę? Poprawić funkcje jej ciała?            

Zobaczyłam na początku energetyczne ciało mojej córki, jego zarys, które w przestrzeni powoli okręcało się jak na niewidzialnej platformie. Wokół niej ujrzałam siedem misek/jezior z energiami (na potrzeby umysłu każde było innego koloru). Pokazano mi dwa przewody w dysfunkcji, które były wygasłe, nie przewodzące energii. Pierwszy ciągnął się od potylicy, kręgów szyjnych. Wymieniono przewód, którego końcówka wyglądała jak energetyczne włosy z filmu Awatar, dzięki czemu tamte istoty mogły się łączyć z przyrodą, światem zwierząt. „Wieloprzewód” zawierający wiele wiązek był w ciągłym ruchu, jakby poszukiwał połączenia. Gdy zbliżono go do potylicy szybko wchłonęły się w ciało. Drugi koniec przewodu włożono do jednego z pól/jezior. Popłynęła energia czerwono pomarańczowa zalewając potylicę, kręgosłup, lewą półkulę mózgu, oczy, obręcz głowy. Podpowiedziano mi, że później i tak przejmie całe ciało współdziałając z innymi energiami. Wówczas zobaczyłam drugi nieaktywny przewód na wysokości kości krzyżowej. Tu podobnie wymieniono przewód na nowy. Tym razem drugi koniec umieszczono w innej energetycznej misie. Momentalnie popłynęła energia biało niebiesko zielona. Swój bieg zaczęła od kości krzyżowej, przez dolną część kręgosłupa, płuca, potylicę, nozdrza i prawą półkulę mózgu. Po chwili te dwie energie rozpoczęły współpracę wypełniając każdy obszar ciała. Dowiedziałam się, że przez tydzień domykać się będą sfery zależności. Został ustanowiony nowy krwiobieg energetyczny tworzący nowe obwody, impulsy i drgania. Na koniec zamknięto ciało w ochronnej kuli / jaju energetycznym.

Zapytałam:

– Czy są rzeczy niezmienialne?

– Niewiele. Jeśli chodzi o ludzkie ciało wszystko można w nim zmienić, o ile zmiana zawarta jest w Prawie Wyższym. Sprawdzamy takie przyzwolenie.

– Jak?

– Przykładając modyfikator. Jeśli nie ma reakcji to znaczy, że zmiana jest poza Prawem.

– Modyfikator?

– Tak. Diagnostyka i współczynnik wskażą na jakim polu zależności owa zmiana się znajduje i czy mamy do niego dojście. O twojej córce wiedzieliśmy już wcześniej. Dla ciekawości możemy powiedzieć, że:

10% populacji ludzkiej podłączona jest do 1 źródła zasilania

70% populacji ludzkiej podłączona jest do 2 źródeł zasilania

10% populacji ludzkiej podłączona jest do 3 źródeł zasilania

10% populacji ludzkiej podłączona jest do 4 i więcej źródeł zasilania

Im mniej źródeł zasilania tym zdrowszy organizm. Pozostaje więcej miejsca na inne sfery ludzkich powłok.

– Czy źródła mogą wygasnąć?

– Tak

– Od czego to zależy?

– Od degradacji człowieka. Człowiek napierający miast przyjmować energię, zwraca ją do źródła tworząc zatory, zwarcia, tym samym je wygaszając. To proces autodestrukcji.

– Czy możliwa jest reaktywacja źródła?

– Ale wy jeszcze tego nie potraficie. Są zależności i sposoby.

1. zasilenie zewnętrzne spoza 7 źródeł

2. zasilenie przez siostrzane źródło

3. samo odrodzenie źródła (sztuka dla człowieka, wyzwanie, autonaprawa)

– Czyli człowiek sam może reaktywować jedno ze swoich pól energetycznych?

– Tak, ale wam to nie przyjdzie do głowy. Po pierwsze, bo nie wiecie, po drugie, nie wierzycie, że możecie.

– Czy to jest trudne?

– Nie. Skala trudności podobna do pozostałych możliwości.

– To co trzeba zrobić?

– Uruchomić MOC. „MOC AKTYWNA” potrafi doprowadzić do sprzężenia zwrotnego i zasilić pole pomijając energie 7 pól, jednocześnie nie wychodząc poza ich wspólną przestrzeń. To jest to coś, co macie, a nie wiecie, że macie. To głębia waszej złożoności. To złota przestrzeń, która może wszystko.

– ??? – I wtedy mi pokazano taki schematyczny obrazek. W centrum było energetyczny człowiek, którego otaczało 7 misek z energiami, a wszystko to zawarte było w okręgu, choć wiem, że przejawiało się w przestrzeni, czyli w kuli. Jednym słowem powstała część wspólna. W niej zawarte były pola zasileń, którym podlegało 8 powłok człowieka – 4 niskoenergetyczne i 4 wysokoenergetyczne. Pozostałe 4 powłoki były poza zbiorem wspólnym i podlegały innym prawom. Dopiero wówczas zrozumiałam, co mi wcześniej pokazano. Natomiast złote pole znajdowało się na granicy między częścią wspólną, a poza. Jest dostępne dla wszystkich 12 ludzkich ciał.

– Czy Boża Iskra może uruchomić Złote Pole?

– Tak.

– Jak?

– Widzenie podprogowe umożliwia ujawienie dojścia do powiązań z tym polem. Mogę podpowiedzieć JAK, ale nie mogę dotknąć tej strefy, bo jest poza Prawem. Jednak każdy może sam to zrobić.

– A czy ja mogę?

– Tak, ale brakuje ci techniki. Kwestia ćwiczeń.

– Rozumiem. Dziękuję. Czy, gdy będę ćwiczyć mogę liczyć na podpowiedź?

– Oczywiście. Zawsze. Zostajemy tu na dłużej. Nie spieszy nam się. A o córkę się nie martw. Postęp jaki zrobi, zadziwi wszystkich, nawet ciebie. Inni będą chcieli być jak ona (hi hi śmiech). Chcieć mogą (hi hi śmiech). No cóż, jedni mają dziś coś, co inni będą mieć za wiele, wiele lat.  Dziękujemy ci, że mogliśmy to dziś waszemu światu pokazać. Lubimy was, choć nie zawsze rozumiemy. Skoro Bóg was kocha, to my też.

– A jak się nazywacie?

– Noermianie. Jesteśmy dla was arką ratunkową, bo zgodziliśmy się na misję ratowania ziemi. Widać Bóg wie o was coś, czego my nie wiemy, a chcemy mu pomóc. Moc Jezusa skrywa jeszcze wiele tajemnic. On tu jest więc i my jesteśmy.

– Dziękuję. Pa!

            Po tygodniu dzierżenia Bożej Iskry odkryłam, że stałam się nią, że jestem w jej wnętrzu. Jej energią jest niesamowicie biała, laserowa. Gdy jej używam „obiekt” wybucha jak bomba atomowa, by zaistnieć (zassać na powrót) już w nowym porządku.

CHOROBA – WON Z PIEDESTAŁU!

CHOROBA – WON Z PIEDESTAŁU!

Zauważyłam, że choroby, które spadają na człowieka nagle (brzmiące jak wyrok) odbierają nie tylko przyszłość, ale również teraźniejszość (choć tak naprawdę teraźniejszość to przyszłość, ale to inny temat). Poza tym zauważyłam, że większość osób z nieuleczalnymi chorobami hołubi je, stawia na piedestale i ciągle bije jej pokłony. Nie mogę zrobić tego… bo jestem chory, czego wymagasz ode mnie… jestem chory, z czego mam się śmiać… jestem chory itd. A najciekawszą grupą są ci, co wręcz się cieszą, że ONA jest, (wiem, trudno uwierzyć) mogą się pochwalić, bo przecież współczuć trzeba i pogadać jest o czym, o cierpieniu, o leczeniu, o konowałach, o kolejkach do badań. Noooo… całe życie wypełnia choroba. Na nic nie starcza miejsca, ani na partnera i jego potrzeby, na przyjaciół i ich potrzeby, na rodzinę, na zabawę, na bycie, na życie, na radość, na śmiech, na pracę, na rozwój, na taniec, na spacery, na doświadczanie tego co jest. Nie ma nic, ale za to jest CHOROBA. Najukochańsza, wierna, nigdy nie opuści (mimo, że rani), każdego dnia się wita i żegna, i czuwa w czasie snu. Wzruszyć się można. Wiem, że za chwile, ktoś powie: ciebie TO nie dotyczy, nie wiesz jak to jest, gdy codziennie boli, gdy nic się nie chce, gdy wokół beznadzieja. A ja na to: Żyję energią, manipuluję energią więc  najwyższym dobrem dla mnie jest stan OBECNOŚCI, stan JESTEM. A gdy trwam w  JESTEM, to widzę więcej – moja ŚWIADOMOŚĆ występuje w roli OBSERWATORA. Wówczas dostrzegam niewłaściwe postawy, role i emocje.

Ponieważ staram się pomagać ludziom, ustawiać ich w przestrzeni, na ścieżkach życiowych i uzdrowić myślenie, umysł, emocje no i ciało fizyczne, potrafię powiedzieć dużo na temat osób  chorujących. Owszem, spotykam nieliczną grupę chorych współpracujących (Boże, dziękuję ci za to, że pozwalają sobie pomóc!), którym się chce być, chce żyć i doświadczać. Cudownie jest obserwować ich zmagania, postępy, rozwój i co najważniejsze: RADOŚĆ! W takich chwilach czuję się potrzebna i zespolona ze światem. Kocham tę robotę!!! Wśród moich znajomych również mam osoby chore m.in. z SM, czy bocznym zanikiem mięśni. Szczerze ze sobą rozmawiamy i gdy mogę to podpowiadam coś nie coś o ich postawie. Oczywiście są tacy, którzy pragną zmian w sobie oraz tacy, którzy nie chcą widzieć prawdy o sobie.

Dziwna zależność zaobserwowana przez mnie to taka, że ludzie dobrzy nie tracą światła w obliczu choroby, ale źli ludzie stają się jeszcze bardziej pochłonięci przez zło. Jakoś dziwnie choroba tę ciemność potęguje. Obserwuję jak cała rodzina jest sterroryzowana, niszczona, upadlana przez chorego. Padają słowa zniewagi, niekończących się roszczeń i oczekiwań. Totalnie zniewolenie człowieka. Poczucie obowiązku wobec bliskiego z rodziny nie pozwala im się wyrwać z karuzeli zła. Płaczą z bezsilności po nocach, by podnieść się na kolejne wezwanie „czarnego pana”.

Choroba może dużo zabrać, a niektórym wszystko. Mogę pomóc tylko tym, którzy chcą zmian, którzy współpracują i walczą o radosną codzienność. Bo tak naprawdę choroba weźmie tyle, ile pozwolisz sobie odebrać. Życie to nie tylko sprawne i piękne ciało fizyczne. Życie to stan odczuwania wszystkiego co jest. Nie możesz chodzić? A możesz „odczuć” jak chodzisz? Gdy nauczysz się już odczuwać, umieść ten żywy obraz na Polu Marzeń. Tak, tak, jest takie pole w przestrzeni wyobraźni, a z niego krok dzieli od Pola Zmian. Zapomniałeś o marzeniach??? Oj to niedobrze!!! Stań się dzieckiem i wyobraź sobie, że Bóg ci podarował klocki lego. To są nietypowe klocki, bardziej gotowe formy znanych ci elementów życia. Zbuduj sobie dom w miejscu, które da ci szczęście, otocz ludźmi, którzy wniosą wartość do życia (wartość dodaną), wstaw auto, w kolorze jakim chcesz, posadź las, utwórz łąkę i w tym wszystkim umieść siebie: biegającego, radosnego, spełnionego, którego zachwyca samo życie. Nie możesz chodzić? A tu możesz! Stwórz potężną energetyczną kopię samego siebie. Ona nigdy nie zachoruje, nie zbłądzi, nie zawiedzie. Kolos przepełniony światłem poprowadzi cię przez „wszystkomożliwość”.

Podsumowując zadbaj o jakość twojego życia dzisiaj. Jeśli DZIŚ możesz jeszcze ruszyć ręką, to stwórz za pomocą niej piękne rzeczy, z których będziesz dumny, gdy już nie dasz rady jej podnieść. Możesz operować ustami? Twórz słowa, które popłyną w świat na wysokiej wibracyjnej fali. Niech dają innym spełnienie, niech zmieniają, niech mają moc czynienia dobra. Możesz myśleć? Cudownie! Niech powstaną w twoim umyśle najpiękniejsze obrazy o tobie samym jak i o innych ludziach. Tego nikt ci nie zabierze! Mało tego – nie potrzebujesz do tego ciała. Tam, w tobie, w twojej wewnętrznej głębi żyje i czeka na otwarcie wrót: ŚWIADOMOŚĆ, żywa cząstka samego Boga, doskonała forma ciebie. Żyje poza czasem i przestrzenią, niczym nieograniczona, wolna. Połączy twoje wnętrze z zewnętrzem. Uznaje tylko wysokie wibracje. A ten, kto obudzi świadomość, ten dozna wolności w wymiarach wysokoenergetycznych i duchowych.

Pamiętajmy, że istota ludzka jest bardzo złożona w swej naturze. Ciało fizyczne to zaledwie 2% tego, czym jest człowiek. Resztę wypełnia energia i duchowość. W takim razie, jeśli ktoś koncentruje się tylko na ciele fizycznym i uważa, że  ono ogranicza, nie pozwala w pełni przeżyć życia to jest bardzo ubogi w wewnętrzne kolory. Może nie robił tego, bo nie wiedział, że może. A ja ci mówię: możesz! Bóg nie będzie cię pytał o przeszkody, ale o twoje sukcesy. Każdy z nas ma coś do przepracowania: jedni ciało, inni umysł, a jeszcze inni emocje, czy psychikę. Wszystko jest ważne, niczego nie można zaniedbać. Gdy pojawia się choroba i co gorsza staje na piedestale, to znaczy, że coś jest poza JEDNOŚCIĄ, jakiś element człowieka, żyje w oddzieleniu. Poszukaj tego braku, tego oddzielenia, a być może postawisz na piedestale prawdziwego siebie: ŚWIADOMOŚĆ. Zrozumiesz, ile barw ma życie, ile daje, jak ciekawą może stać się egzystencja. Życie nigdy się nie kończy. Kończy się ciało fizyczne (bateria słabnie), ale życie trwa nadal. Ono pokonuje czas i przestrzeń i ciągle trwa, aż odnajdziemy samych siebie, doskonałych w przestworzach stworzonych dla Zwycięzców. Tego nam wszystkim życzę.

Zastanów się, do której grupy należysz… Żyjących w radości i podziwiających cud życia? do upierdliwców, wykańczających rodzinę? do wielbicieli, droczących się z chorobą jak z kochanką? Czy do tych, dla których życie się już skończyło? To, co stwierdzisz, jest na tę chwilę. A to, co będzie PO TEJ CHWILI należy do ciebie.

A teraz ćwiczenie dla „piedestałowców”. Ujrzyj chorobę na najwyższym podium. Może wyglądać jak ty, albo jak breja klejącego błota. Spójrz na nią z niskiego poziomu, poziomu pokonanego. To już ostatni raz tak na nią patrzysz. Poczuj jak rośniesz, jak unosisz się coraz wyżej i wyżej. To twoja ŚWIADOMOŚĆ pomaga ci odnaleźć się w przestrzeni. Ona może wszystko więc przyjmij co daje. A wręcza ci ogromny kij bejsbolowy. I patrzysz z góry na to choróbsko chełpiące się wielkością, i czujesz, że dość już tego, że masz moc, że chcesz żyć, że możesz ubarwić ten świat. I wal!!! Z całej siły! I zobacz jak ta breja rozpłaszcza się w przestrzeni, by zniknąć. Teraz ty stajesz na podium z numerem 1. Ty człowiek, ty czysta kreacja, ty wielkość i doskonałość, ty moc! Odtwarzaj w sobie to działanie, aż do dnia, w którym zamykając oczy poczujesz każdą cząstką, że stoisz na piedestale. Stałeś się ZWYCIĘZCĄ KOCHAJĄCYM ŻYCIE!

OMINATUS REX

OMINATUS REX

14 sierpnia weszłam w modlitwę Zbyszka (zamieszczam link na końcu) „Połączenie duszy ze świadomością 22d”, w której Zbyszek pomaga odzyskać swoje powłoki i obudzić się w wyższych wymiarach. Podzielę się z wami moim doświadczeniem z tej modlitwy oraz umieszczę przekazy, które zeszły po całej akcji.

Otóż, w moim widzeniu wyprzedzałam to, co Zbyszek mówił. Od razu znalazłam się w Nicości i stamtąd wyruszyłam w drogę ku naszej Rzeczywistości. Wyłoniłam się na platformie, która była spiralą w dół i która rozdzielała bagno z prawej od wód duchowych z lewej. Stałam na samym jej szczycie jako rycerz  przypominający templariusza. Miałam hełm na głowie z pióropuszem, który zdjęłam, a głowę oplatała mi metalowa, ochronna kolczuga. Czułam, że jestem  w wieku dojrzałym, choć postura była sprężysta i godna. Wjechałam w nasze przestrzenie na koniu, by z niego zsiąść i czekać na rozwój sytuacji. Ukazał się Bóg w chmurach i nie wiedzieć skąd wiedziałam, że muszę machnąć lewą ręką, aby uruchomić wody duchowe, które z impetem zalały bagno, po czym szybko się cofnęły wyciągając z niego podobnego do mnie rycerza. Pojawił się poniżej, z lewej strony platformy. Był wycieńczony. Powtórzyłam ruch i poniżej ocalonego rycerza pojawił się kolejny. Obaj klęczeli i resztkami sił, na czworaka podążali w górę, do mnie. Powiedziałam: Wstań. Koniec klęczenia. Obaj wstali i wówczas zobaczyłam, że wyglądają dokładnie tak samo, z tym, że jeden był brunetem, a drugi blondynem. Zespolili się ze mną zasilając to kim byłam. Wówczas w miejscowości, w której mieszkam rozległy się syreny strażackie, a po chwili dołączyły sygnały służb ratowniczych. Był jeden wielki huk. I Bóg powiedział: Świat ratować będziesz. Wszystko już masz. Działaj. Wzruszyły mnie te słowa, to zaufanie, spokój i pewność tego, co ma nastąpić. Nagle znalazłam się w szkolnej ławce. Ujrzałam Jezusa tyłem do mnie odwróconego, który pisał kredą na tablicy: Ominatus Rex. Nie miałam pojęcia co znaczą te słowa, czy w ogóle coś znaczą. Nigdy łaciny się nie uczyłam, ale nawet nie mogłam mieć pewności, że to jest akurat łacina. Odwrócił się do mnie i zobaczyłam, że jego lewa połowa jest świetlistą bielą, a prawa czernią. Podniósł ręce nad głowę i klasnął. Wiedziałam, że pokazuje mi co mam zrobić więc powtórzyłam ruch za nim. Usłyszałam: Połączysz światy. I koniec widzenia.

Szybko wzięłam zeszyt i zapisałam co zapamiętałam. Tajemnicze słowa nie dały mi spokoju więc zaczęłam szukać tłumaczenia. Nie wiem dlaczego Jezus użył łaciny, ale lepiej nie doszukiwać się w tym ziemskiej logiki. W każdym razie tłumaczenie tych dwóch słów to: Szczęśliwy Król. To jest niesamowite i nigdy nie przestaną mnie zachwycać możliwości człowieka. Popłynęły kolejne słowa, które szybko zaczęłam spisywać. Poniżej modlitwa (słowa-kody) z mocą przemienieniową z 12 wymiaru. Korzystajcie z tego i budźcie się, kompletujcie powłoki i odzyskujcie moc. Jednak najpierw zacznijcie od działania w modlitwie ze Zbyszkiem.

Bóg powiedział:

I podążysz za moim słowem

I nie spoczniesz

I nie ugniesz się pod trudami drogi

Śnieg, czy mróz, pustynia, czy łąka

I tak iść będziesz

Gdzie nie pójdziesz, tam kwiecie zakwitnie

Łąki staną się zieleńsze

A pustynia kolorami się pokryje

Bo światło, które ci dałem ma moc

Przemieniać będzie

Ty, niosąca światło nie ugnij się

Ty, w czarnej rzeczywistości zamknięta

Otworzysz przestrzenie

Światło złotem się pokryje

I JA tu zaistnieję

Schodzę po twoich schodach

Wkroczę po śladach twoich stóp

Gdzie się pojawię, tam miłość nastanie

A ona wszystko odmieni

Królestwo moje nadchodzi

A za mną Armia Sprawiedliwych

Zło się ulęknie i nigdy nie powróci

Zdepczę nienawiść, zdepczę zło

Aby ludzie w świetle ożyli

Nadchodzi czas uwolnienia

To moje królestwo, które wam oddałem

I dziś zasiewam ziarna Zwycięstwa

Spływa moc z moich ramion

I was zasila

Moc życia, moc duchowej fali

Na niej popłyniecie, na niej się wzniesiecie

Tego nic nie zatrzyma

Ziarna w duchowym morzu kiełkują

I pokażę wam prawdziwy świat

Bez iluzji, bez pomroku, bez kłamstwa

Ujrzycie prawdę o sobie

Zrozumiecie pokrętne ścieżki ciemności

Udźwigniesz sklepienie nieba

Dla mocy i chwały mojej

Ja kroczę, Ja nadchodzę

A za mną hordy Rycerzy

Moc w nich zawarta ten świat obejmie

I zrozumiecie swoje błędy

Wytrzymaj. Ranek już bliski

Świt poranka wszystko odmieni

Ucz się być mną. Ucz się zmieniać

Bo gdy nadejdę dłoń ci podam

I nie będzie już odwrotu

Bo to co za mną idzie

Na stałe wszystko odmieni

Podam ci dłoń i wyniesienie będzie

Bądź gotowa. Wytrzymaj

Blask poranka cię opromieni

Jutrzenka blisko. Jest tuż, tuż

Tęsknota znajdzie swoje ukojenie

Za tobą podąży Armia moja

Wskaż kierunek, bo nadchodzą

Bądź gotowa!

Po czym minęła chwila i zszedł przewodnik. Powiedział:

„Wasza głupota i nie odnalezienie się sprawiają, że w tanecznym rytmie podążacie na zatracenie. To co nazywacie rozwojem niszczy was i w żaden sposób nie czyni lepszymi, ani nie przybliża do Boga. (to chyba przytyk do czarnego świata ezoteryków) Tylko nieliczni to zrozumieją i wówczas przykro im będzie, że wcześniej zakłamania nie odkryli. Niestety ratunek nie nadejdzie dla wszystkich. Uratują się ci, co w porę serce na światło otworzą i najzwyczajniej zechcą być lepszymi, ale w prawdzie o sobie. Iluzja na stałe opuści ziemię, ale żniwo zbierze ogromne. Nie rozpaczajcie po pokonanych, ale patrzcie co jeszcze można uratować. Zmieniajcie co jest zmienialne. Resztę pozostawcie. I tak wszystko trzeba będzie odbudować. Skoncentrujcie się, aby umieć rozróżniać właściwe od kłamliwego. Na was, obudzonych, ciężar całości spoczywać będzie. Po waszych głowach zstąpią naznaczeni. I rozpocznie się rewolucja. Ten świat jeszcze tego nie widział. To co myślicie, że jest MOCĄ BOGA, to tysięczna tego, co jest nią naprawdę. Niewyobrażalne stanie się przejawionym. Koniec niewolnictwa nastanie. Odtąd człowiek powstały z Ojca będzie sobą i zrozumie kim jest. Wiele tajemnic jeszcze odkrytych być nie może, ale niedługo krok po kroku supełki zagmatwań Prawda rozwiąże. Bądźcie dla siebie wsparciem. Jednoczcie się i trzymajcie razem. Stańcie się duchową rodziną. Walczcie o każdego. Ale pamiętajcie, że tylko ratowalne można uratować. Dotykajcie cudem miłości , napełniajcie światłem i mówicie: „Wstań”. A oni z grobu duchowego powstaną. I ujrzą prawdę jaką i wy widzicie. A gdy ujrzą, już się nie cofną, bo poznają naturę swoją prawdziwą. Utkajcie z siebie dywan dla Tego, który nadchodzi, a niebo nigdy wam tego nie zapomni. Bo ON ratować przyszedł. Po waszych głowach zstępując i was uratuje. Czeka na was świat prawdziwy, który tylko w miłości i świetle przejawić się może. Bądźcie odważni, bo odwaga tylko szlachetnym jest przypisana. To cecha, która dla Ducha nigdy nie jest obojętna. Kto Boga w drugim człowieku ratuje ten świat cudów oglądać będzie. Szykuje się wielki powrót do DOMU dzieci, które zagubiły do niego drogę. Stęsknione, okaleczone, stargane życiem niskich cech wreszcie powrócą do Ojca. On czeka. A czekał cierpliwie i wytrwale całą swoją moc i wiarę w was pokładając. Nigdy nie zapomniał i wasz głos rozpaczy słyszał. Dlatego na kolanach u Niego każdy ukojenia dozna. Nie zwlekajcie, nie czekajcie na lepsze czasy, bo lepszych nie będzie. Ten czas jest DZIŚ! Dziś chwyć oręż i doskonałością zaświeć. Wznieś miecz zwycięstwa  i wyraź miłość. Bo jedyne słowa Ojca prawdziwe to: Miłujcie się wzajemnie jak ja was umiłowałem. A nie ma większej magii i mocy ponad szczerą miłość. Świt was ocali – tych, którzy dotrwają nieskazitelni we własnej wielkości.”

MODLITWY PRZEMIENIENIOWE

MODLITWY PRZEMIENIENIOWE

Modlitwa to nie klepanie paciorków. Modlitwa to stan wyniesienia, w którym pasma łączą nas z wymiarami wysokoenergetycznymi i duchowymi. Następuje obopólna wymiana cząstek, która jest dla człowieka prowadzeniem w świetle. Obecnie ludzkość walczy o odbudowę związków z Bogiem. Religie i system tego świata sprawiły, że staliśmy się kalekami duchowymi, bez tożsamości, bez mocy, bez widzenia pozazmysłowego. Rolą modlitwy jest (bazując na prawie wolnego wyboru) przebudowanie siebie i podążanie za doskonałością zapisaną w Stwórcy. Każdego z nas Ojciec wyposażył w wyjątkowe atuty, które w formie artefaktów powracając do nas w czasie modlitwy. Koncentracja na słowie i obrazach podczas tego wyjątkowego spotkania jest niezbędną koniecznością. Otrzymujemy wówczas indywidualne wskazówki, podpowiedzi i rozwiązania w celu uczynienia życia szczęśliwym i spełnionym. Bywają modlitwy osobiste oraz takie, które zawierają uniwersalne wartości, kody i klucze. Poniżej zamieszczam linki do modlitw, które otrzymałam poprzez pismo automatyczne. Mają moc przemienieniową, czyli wpływają na ludzkie cząstki i powłoki. Każdemu dadzą co innego w zależności od jego potrzeb, etapu rozwoju i mocy. Modlitwy to nie tylko słowa. Owszem słowo jest bazą, ale należy osiągnąć najpierw stan wycieszenia i wejścia w siebie, a następnie odebrane słowa wniosą transformujące kody. Poza tym modlitwy mają głębie, czyli te same słowa za jakiś czas sprawią, że zupełnie inne przestrzenie zostaną zmienione. Jednym słowem rytualne i systematyczne powtarzanie pozwoli na osiągnięcie 100% możliwości przemienieniowych. Dodam tylko, że takiej magii modlitwy mogą dostąpić osoby, które starają się być lepsze, kochają świat, ludzi i widzą więcej niż tylko materię. Doskonalenie siebie w życiu codziennym pozwala na głębsze działanie światła poprzez słowo. Osoby niepoprawne w swej postawie, żyjące w napięciu, negatywnych emocjach, źle życzące innym niewiele wyniosą z modlitwy, nawet gdyby klęczały, zapaliły milion świec i godzinami mantrowały słowa „pseudo miłości”. Szczerość i oddanie, widzenie prawdy o sobie oraz otwarte serce na zmiany pozwalają w pełni oddać się modlitwie.

Przekazuję te słowa wam, bo nie należą do mnie, choć zeszły poprzez moje JESTEM. Niech obudzą wasze JESTEM, abyście mogli odczuć w sobie TEGO, KTÓRY JEST. Stańcie się obserwatorami życia, cudem magii zmian dla obudzenia w sobie pierwotnego człowieczeństwa, dziecka bożego. Powodzenia!

Słowa-Kody zeszły ze Świetlistego Miasta dla wszystkich pragnących obudzenia duchowego, odzyskania siebie pierwotnego oraz MOCY niegdyś ludziom nadanej. Modlitwa na MOC przemienieniową obudzenia wojownika światła oraz ujednolicenia czasu. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość łączą się we wspólnym korytarzu czasu uwalniając od tego co było i co będzie. Seria modlitw po sobie następujących ma za zadanie szczere POKOCHANIE SIEBIE, ujrzenia siebie oczami Boga. Mamy powstać z kolan, stać się DOSKONAŁYMI, stać się ZWYCIĘZCAMI. Wszak jesteśmy małymi bogami.

https://www.facebook.com/sanatorium.duszy.1/videos/158222425858518

https://www.facebook.com/sanatorium.duszy.1/videos/158602989153795

https://www.facebook.com/sanatorium.duszy.1/videos/158589002488527

https://www.facebook.com/sanatorium.duszy.1/videos/158594152488012

https://www.facebook.com/sanatorium.duszy.1/videos/158599475820813

CHALLENGE – MIŁOŚĆ!!!

CHALLENGE – MIŁOŚĆ!!!

Czym jest miłość? Emocją? Uczuciem? Stanem uniesienia?

Ktoś może zacytować: „(…) miłość nie zazdrości,(…) nie szuka poklasku (…). Dużo w tym prawdy. Cały świat jest skoncentrowany na miłości, a ona sama stanowi główny wątek większości filmów, książek, muzyki, czy obrazów. Skoro tak, to czemu tyle zła otacza ludzkość? Nienawiść, podziały, zazdrość, wojny, zbrodnie – oto tematy codziennych medialnych wiadomości. Mordy w imię miłości: żony (bo zupę przesoliła), matki (bo nie dała dość kasy), dziecka (bo za dużo płacze), dziewczyny (bo wolała innego), itd… wymieniać można bez końca. Czy my, ludzie, w ogóle potrafimy kochać? Czy wiemy czym jest miłość? Traktujemy ją jak senne marzenie, ucieleśniamy nadając kształt powabnego ciała, kojarzymy z doskonałością fizyczną i intelektualną. Ale czy o to w niej chodzi?

Prawda jest taka moi drodzy, że pozostało w nas wspomnienie jej doznania z innego, wyższego wymiaru. Mamy pierwotny pęd, tęsknotę, gorące pragnienie doświadczania jej i ciągle poszukujemy choć namiastki tego, co zostało utracone. Ziemia to czyściec i jeśli ktoś myśli, że po śmierci znajdzie się w innej krainie, w której będzie naprawiać błędy popełnione na ziemi – to się myli. Tu jest TEN czas i miejsce na doskonalenie się i poszukiwanie cudowności zwanej MIŁOŚCIĄ. Choć wypełnia wszystko co istnieje i choć była impulsem stwórczym stworzeń wszelkich, wydaje się być nieuchwytna jak sprytna lisica. Oto, co szanowna „Góra” na to:

 (Nie szukajcie tu stylistyki ani gramatyki – przekazy rządzą się swoimi prawami.)

„Miłość jest nieustannym przepływem, wibracją, siecią wzajemnych powiązań, kotwicą międzywymiarową. Jest intencją i spełnieniem. Jest ciszą w zgiełku Universum, radością, postępem, nieustanną przemianą, tchnieniem, akceptacją i „byciem” we wszystkim co jest, było i będzie. Nie istnieje w „czasie” tylko poza nim, choć w JEDNI przejawić się może. Jest ukochaniem własnego cudu, i tej Wielkiej Mistyki ją stwarzającej. Jest bezkresnym ogromem ISTNIENIA W ISTNOŚCI WSZECHRZECZY. Jest PORZĄDKIEM, PRAWEM I ŁADEM. Choć nie przejawia się w nich oddzielnie, to w każdym istnieje jako baza. MIŁOŚĆ i PRAWO to Ojciec i Matka, których troskliwe dłonie przynoszą ukojenie. To MOC Życia! Prawdziwego ŻYCIA! Miłość na ziarnie DOBRA jest uformowana. Kto prawdziwie miłuje ten JEST. A gdy się JEST W MIŁOŚCI nastaje pragnienie tworzenia – KREACJI.  Bez niej nic się w nieskończoności i wieczności nie utrzyma, gdyż marność przenika każdą cząstkę.  Bez miłości zatraca się tożsamość i anonimowość rozprasza ją w próżni.

Miłość przypisana jest do świata duchowego, gdyż tam prawdziwie przejawić się może. Światy wysokoenergetyczne jak Eden potrafią ją cudownie kopiować, transformować i przejawiać. Dla nich jest wszystkim i w niej widzą wszelką wartość. Wypełniająca  miłość sprawia, że stają się jednym. Ziemia to świat niskowibracyjny, dlatego prawdziwe przejawienie się miłości jest tak trudne. Tylko istoty duchowo obudzone mogą odczuć stan bożego kochania. Ludzie na ziemi doświadczają zazwyczaj pokochania i namiętności, i to w dodatku chwilowo, gdyż nie potrafią utrzymać wymagań wibracyjnych i czystości intencji. Często wkrada się niezdrowe pożądanie ciała, umysłu i myśli drugiego człowieka, co ostateczności prowadzi do jego podporządkowania. A przecież Miłość to Wolność. Każda forma nacisku na drugiego człowieka, jego krytyka i próba wpływania na reakcję i zachowanie, wyklucza Miłość. Siła Stwórcza powołująca Istotę Ludzką do życia obdarzyła ją Wolną Wolą. Dlaczego więc nadużywając słowa KOCHAM odbieracie sobie wzajemnie Prawo do bycia Sobą i samostanowienia o sobie?”

Niektórzy mówią, że rodzajów miłości jest wiele: macierzyńska, braterska, partnerska, ale to nieprawda. Miłość jest jedna, ale przejawiać się może na wiele sposobów. Często nazywamy coś miłością, chociaż w ogóle tym nie jest. Matka „kochająca” córkę gwałci jej wolę nie pozwalając być artystką, bo przecież lepszy chleb i prestiż da jej medycyna. Czy to jest miłość?! Nasza ziemia i to, co obecnie ją wypełnia nie ma nic wspólnego z miłością. Nic. Gdy mówimy KOCHAM, to w podprogowym kodzie tego słowa płynie: NALEŻYSZ DO MNIE. Nie potrafimy kochać i dawać wolności. Pragniemy zatrzymać miłowaną osobę przy sobie, kontrolować i wpływać na jej decyzje, pragnienia odbierając indywidualność. Chcemy by partner żył naszymi potrzebami, marzeniami i problemami. Czy możemy coś z tym zrobić? Oczywiście. Zająć się sobą.

Ten, kto mówi o rozwoju, a szczególnie o rozwoju duchowym, w pierwszej kolejności powinien znaleźć w sobie wszystkie niedoskonałości i przekuć w doskonałość. Doskonałość to Miłość, a Miłość to Siła. Zacznijmy od POKOCHANIA SIEBIE. Wolimy koncentrować uwagę na innych niż na sobie z lęku, że dowiemy się czegoś, co trudno będzie zaakceptować. Tak w ogóle, co znaczy POKOCHAĆ SIEBIE? Akceptować ciało, nałogi, własne reakcje? Czy potrafimy patrzeć na siebie i traktować z miłością po całości własnej istoty? Podpowiem wam, że POKOCHANIE SIEBIE to nie jest coś chwilowego, to stały pewnik o osobistej DOSKONAŁOŚCI. Trzeba to odczuć i wejść w rolę zwycięzcy. Wierzcie, że łatwiej kochać inną osobę niż dogłębnie, do samej wątroby odczuć miłość do siebie. Ukryte żale, zgorzknienie, niezadowolenie to wartości wypełniające każdą cząstkę. Gdy weźmiecie wreszcie odpowiedzialność za swoje życie, za jego jakość, przestaniecie warunkować spełnienie od bycia z kimś, bycia gdzieś i posiadania czegoś, TO wówczas zostanie nam JA. A JA może wszystko, bo jestem doskonałością wypełniającą każdy moment życia, mam Wolną Wolę i mogę decydować o jakości mojej egzystencji.

Swego czasu bardzo pomogło mi widzenie pewnej sytuacji (sceny) w medytacji, w której Bóg pokazał mmi czym jest miłość i jak ją odczuć do samej siebie. Otóż, stanął na mojej drodze piękny rycerz, o japońskim charakterze. Miał długie, czarne włosy związane w kitkę. Był dostojny, w postawie szlachetny, pewny siebie, ale przy tym lekki, dający schronienie, ale nie przymuszający. Trudno te odczucia nazwać, gdyż nie wiedzieć dlaczego, poczułam do niego gorącą miłość. Nie było to jednak takie ziemskie kochanie. Cieszyłam się, że mogę na niego patrzeć, że wystarczy, że jest. Przepełniało mnie szczęście, że mogłam go poznać i sama jego obecność była dla mnie wyróżnieniem. Nie miałam żadnych oczekiwań zachwycając się jego cudownością. Odczułam, że jest idealny i nic nie należy w nim zmieniać. Gdy tak cieszyłam się z tego spotkania, Bóg powiedział: To TY jesteś NIM! I teraz mi powiedz, że nie potrafisz się kochać! Zatkało mnie totalnie. No tak! Nigdy nie widziałam w sobie tego ideału, który widział we mnie Ojciec, ten Prawdziwy, Jedyny, który powołał mnie do życia. Pokazał mi jak ON patrzy na mnie i jaką jestem w jego oczach. Wszystko co wówczas odczułam cudownego do tego rycerza, ON czuł to samo. A byłam wstanie poczuć PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ w zaledwie 10%. Teraz wyobraźcie sobie jak Bóg mocno nas kocha! Pragnie, abyśmy stali się Zwycięzcami, pokonali przekonanie o własnej małości, bo zostaliśmy stworzeni do KOCHANIA. Miłość może tylko dawać, nigdy niczego nie odbiera. Dawaj więc sobie każdego dnia solidną porcję miłości i żyj w przekonaniu o wielkości – nawet jeśli masz niesymetryczną twarz, cellulit na pupie i nieukończone studia. Pozwól się kochać całej naturze, chmurom, powiewom wiatru, promieniom słońca, szumie drzew, gdyż jesteśmy zawarci we wszystkim co nas otacza – a całe otoczenie zawiera cząstki swojego Stwórcy, czystej miłości.

Bez kochania siebie nie doznacie miłości od innych nawet gdyby kochali was na zabój. Ciągle będzie niedosyt i niepewność, że jesteście ważni, docenieni, cudowni. Gdy kochacie siebie, nie potrzebujecie zapewnień otoczenia o swojej wyjątkowości. Miłość przyciąga miłość, bo światło zasila światło. Proste zasady! A gdy już nauczycie się kochać siebie, zacznijcie kochać innych w taki sposób, jak sami chcielibyście być kochani – bez ograniczania, bez nacisków, bez zmieniania, bez „likwidowania” niedoskonałości. Jeśli nie widzisz dobra u drugiego człowieka, bo wisi mu brzuch, to nie kochasz. Kochaj mimo brzucha, zmarszczek, rudych włosów, bo człowiek to nie tylko ciało, człowiek to znacznie więcej!  

Każda chwila bez miłości jest powolnym procesem umierania, podleganiem sile autodestrukcji struktur, powłok i cząstek. Kochaj mądrze. Miłość oznacza czasami przyzwolenie na to, by ukochana osoba upadła, ale tylko po to, żeby mogła doświadczyć błędu – później podajesz rękę i pomagasz wstać, o ile taka będzie jej wola.

„Człowieku, marny własną marnością,

Zanurz się w Świetle i poczuj siłę odrodzenia

Stąd wyszedłeś i z tego powstałeś

Oto twoja prawdziwa natura

Synem-córką moją jesteś

– Wielkość Tobie przypisałem

Nie toń więc we łzach smutku

Ale powstań Świetle Zwycięzców

Bądź przejawem Mojej Wielkości

Bo w Tobie JESTEM, w Tobie ŻYJĘ

I ta miłość nigdy nie ustanie

Miłość w wieczności zawarta na ciebie czeka

Nie ma takiej granicy, Nie ma takich schodów,

Których nie mógłbyś pokonać

Wszystko ci oddałem, Wszystko już masz

Nigdy nie upadłeś,

Nigdy nie byłeś ode mnie oddzielony

Jesteśmy Jednym w Dwojgu przejawionym

Nieustanny przepływ Światła Miłości zapewni ci sukces

Przyjmij swoją Wielkość

I ukochaj się tak, jak ja Ciebie ukochałem

Marzę o Twoim zwycięstwie, o chwale mojego Dziecka

W Oceanie Czystego Światła się zanurz,

W nieskalanej niczym Miłości

Odnów Przymierze ze Mną,

A ja Ciebie poprowadzę na Wzgórze Zwycięzców

Przyjmij swoją Doskonałość, Przyjmij co Ci dałem

Abym mógł przywitać Dziecię Moje Prawdziwe”

Przyjmijcie wyzwanie, zanurzcie się we własnej doskonałości i ugruntujcie miłość w sobie.

7 dni kontemplacji stanu MIŁOŚCI I JEDNOŚCI ze wszystkim, co jest w tobie i poza tobą. Co wybierasz: Miłość, czy marność? I pamiętaj – MIŁOŚĆ DAJE, NIGDY NIE ZABIERA! Niech ogień miłości, ogień przemiany uformuje cię na nowo! Powodzenia!