


PAN ŚWIATA
Człowiek – istota piękna, acz pokrętna. Dlaczego? Nie ogarnia swojej złożoności. Nie wie kim jest, po co jest i ku czemu zmierza. Żyje w iluzji wdrukowanej przez środowisko tym samym zatracając swoja indywidualność. Chcąc być obiektywną muszę uściślić, że większość ludzkiej populacji nie można nazwać człowiekiem. Są to istoty człekokształtne, umiejętnie poruszające się w tym świecie po kulturowych i biznesowych kuluarach, władające niekiedy kilkoma językami, biegle obsługujący nowoczesne urządzenia – ale mądrości nie uświadczysz. Nie mniej nie ma innego określenia dla tego typu gatunku. Ups, jest!Ale ktoś mógłby poczuć się urażony – robot! Nie mniej na potrzeby mojej wypowiedzi uchwycę się tego zwrotu, aby łatwiej było odróżnić.
Robot żyje najczęściej w wymiarach 1-4, czyli potrzebami ciała fizycznego, umysłu, myśli i emocji. Są to powłoki, które w cząstkach zawierają się w przypisanym wymiarze. Dopóki nie obudzi się, nie będzie zadawał pytań o egzystencję duchową, bo ta strona życia go nie interesuje. Zaspokaja się datkami na kościół danej religii, a kontakt z Bogiem przesuwa na kapłana. I problem z głowy. Ważne, aby dobrze wyglądać, pokazać swój status materialny, porobić zdjęcia na Bahama.I tyle.



Taki robocik nie panuje nad żadną ze swoich powłok, ani nad ciałem, ani umysłem, myślami, a tym bardziej nad emocjami. Umysł napędza myśli, myśli napędzają emocje, emocje uderzają w ciało fizyczne i zaczynają się kłopoty ze zdrowiem. A skoro nie potrafi zapanować nad sobą, to jak może panować nad drugim człowiekiem? Poprawiać go, zniewalać, ograniczać, pouczać i mówić co jest lepsze? Do władzy do jest wyrywny, ale potrzeby do panowania nad sobą nie odczuwa. A Bóg podarował mu ziemię, aby nad nią panował. Człowiek – Pan Świata. I jak on ma nad czymkolwiek panować skoro nie ma władzy nawet nad sobą? Jego władza dotychczas była mocno krwawa. Niszczenie matki ziemi, zatruwanie środowiska, modyfikowana genetycznie żywność, promieniowanie, fale radiowe i wszystko inne co służy wprowadzaniu stałych zmian w organizmach żywych, plus zestaw wojen – oto dorobek ludzkości.
Aby być człowiekiem potrzeba czegoś więcej: głębokiego poznania siebie, naprawienia usterek i odzyskania kontroli nad swoimi cząstkami. W jednej z moich podróży wewnętrznych usłyszałam takie słowa:
W odmętach życia wiecznego
Nie ujrzysz oblicza mego
Dopóki nie poznasz siebie samego
Niezła wskazówka. Przynajmniej wiadomo co robić. Poznanie w tym wypadku oznacza nie tylko naprawę siebie, ale nade wszystko odzyskanie mocy, siły i prawa do wnoszenia zmian. Człowiek obudzony to taki, który współpracuje z duszą. Pozwala jej doświadczać życia, podejmować decyzje i rozkoszować się obecnością tutaj. O takim człowieku mówimy, że dotknął wymiaru 5. Tu znajduje się psychika, pod którą podpięta jest dusza. Jednak cała zabawa zaczyna się od wymiaru 6, gdy świadomość energetyczna zawierająca cząstki Boga wspólnie doświadcza życia jako nasza składowa. To ona prowadzi, wskazuje i podpowiada. To się nazywa: „Niech się dzieje wola Twoja”, czyli w 100% akceptujemy tę obecność w sobie.
Czy ktokolwiek z nas wygląda na PANA ŚWIATA? Bóg musi patrzeć na nas z politowaniem… Jednak wiem, że cały czas liczy, że się podniesiemy, wyjdziemy poza system i dogmaty religijne, fałszywą moralność i etykę, bo żadnej z tych rzeczy On nie stworzył. Dał nam ziemię, rośliny, zwierzęta, wolność i prawo wyboru. Nie ocenia, nie karci – żadna kara Boska nie istnieje. Skoro On tyle nam dał, dlaczego my nie potrafimy dawać innym dokładnie tego samego? Nawet sobie sami tego nie dajemy. Ciągle żyjemy w „muszę” i „nie wypada”. Nie wiemy już co to wolność. Zapomnieliśmy. Nie umiemy być szczęśliwi. Uzależniamy radość od bycia z kimś, posiadania domu, czy samochodu, odpowiedniej ilości pieniędzy na koncie. Gdzie podział się nasz pierwotny instynkt bycia dzieckiem Bożym? Ciągle brniemy we własną małość i bezsilność.
Czy kiedyś nastąpi nasze prawdziwe poznanie własnej wielkości?